Korzystanie z aplikacji rozpoczyna się od wykonania zdjęcia naszej półki, tzw. “shelfie”. Grzbiety książek są skanowane po to, by łatwiej było je znaleźć w cyfrowej bibliotece aplikacji. Na razie z bazy mogą korzystać tylko Kanadyjczycy, Amerykanie i Anglicy. Liczba książek także nie powala – w końcu to, jakie tytuły znajdą się w systemie zależy od umów z wydawnictwami. Sama koncepcja jednak jest bardzo ciekawa.
Aplikacja pokaże, które z naszych książek są dostępne w cyfrowej wersji. By otrzymać tytuł za darmo (bądź w obniżonej cenie) konieczne będzie zrobienie jeszcze dwóch zdjęć – na jednym skanujemy okładkę książki, na drugim stronę z prawami autorskimi, którą wcześniej podpisujemy własnym imieniem i nazwiskiem. Następnie pozostaje tylko czekać za mailem od twórców aplikacji z cyfrową wersją książki.
BitLit jest darmowy i dostępny na iOS i Androidzie w opisanych wyżej krajach. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas dotrze także do Polski.