Zapowiadana aktualizacja mobilnej aplikacji Google Translate ma pod tym względem przynieść dwie niesamowite zmiany. Pierwszą z nim ma być integracja pokazanego kilka miesięcy temu programu WordLens, który umożliwia natychmiastowe tłumaczenie drukowanego tekstu – wystarczy skierować na niego obiektyw aparatu wbudowanego w smartfona. Na razie tłumaczenie działa (w obu kierunkach) w przypadku języka angielskiego, francuskiego, niemieckiego, włoskiego, portugalskiego, hiszpańskiego i rosyjskiego.
Nie trzeba chyba wyjaśniać, w jak wielu sytuacjach przyda się tego typu funkcja. Tłumaczenie menu w restauracji (w końcu będziemy wiedzieć, co zamawiamy…), tłumaczenie obcojęzycznych instrukcji, komunikatów, przepisów – życie osób podróżujących po obcych krajach naprawdę stanie się dzięki temu znacznie, znacznie prostsze i wygodniejsze.
Drugą zmianą
ma być znacznie
udoskonalona funkcja symultanicznego tłumaczenia języka mówionego
, rejestrowanego przez mikrofon naszego telefonu czy tabletu. To już działa, ale ma działać znacznie płynniej i skuteczniej, umożliwiając niemalże równoczesne tłumaczenie wypowiedzi w dwóch językach! Dzięki temu rozmowa dwóch osób, z których każda będzie wyrażała się w swoim własnym języku, przebiegać będzie szybciej i bardziej naturalnie. Na dodatek język naszego rozmówcy ma być automatycznie rozpoznawany – nie będzie już potrzeby jego wstępnego ręcznego określania.
Nie wiem jak wy, ale ja wcale nie zdziwię się, jeśli wraz z kolejną aktualizacją Google wprowadzi funkcję tłumaczenia z marsjańskiego i wenusjańskiego. I tak to, co wyczynia ostatnio ze swoją aplikacją translacyjną, przypomina mi mocno Star Trek…