Jak poinformował jeden z użytkowników portalu Reddit.com, telefon LG G3 wybuchł w łóżku jego młodszej siostry, niedaleko samej dziewczynki. Zaznaczył przy tym, że telefon podłączony był do ładowania za pomocą oryginalnej ładowarki LG, oryginalny był też oczywiście akumulator urządzenia. Ciężko jest więc w tym przypadku winić za wybuch użycie jakichś nieoryginalnych części, używanych niezgodnie z przeznaczeniem.
Co więcej, telefon używany był krótko przed zapłonem i nic nie wskazywało na to, by działo się z nim coś złego. Nie był nawet rozgrzany, wszystko działało zupełnie prawidłowo. Zapłon akumulatora nastąpił całkowicie nagle i cała sypialnia dziewczynki wypełniła się dymem. Na szczęście szybka interwencja pozostałych domowników sprawiła, że nikomu nic się nie stało, zaś autor wpisu udokumentował wszystko na zdjęciach, wykonywanych nawet w czasie, gdy akumulator tlił się jeszcze na pościeli łóżka i wydzielał spore ilości dymu.
Cóż, cała sprawa wygląda niepokojąco, więc na wszelki wypadek radzimy nie ładować telefonów trzymanych blisko siebie w łóżku, a już zwłaszcza pod kołdrą czy poduszką. Ryzyko zapłonu z pewnością jest znikome, ale niemniej – jak pokazuje powyższa historia – realne.
Warto jednak zaznaczyć, że zazwyczaj historie związane z tego typu wybuchami lub zapłonami wiążą się z nie do końca prawidłowym użytkowaniem telefonu, który np. upadł z dużej wysokości lub też zamoczył się i (to autentyczna historia) był suszony z wykorzystaniem kuchenki mikrofalowej. Jak było w tym przypadku – tego do końca nie wiemy.