Xbox One nie wykorzystuje monolitycznego bloku wydajnej pamięci, tak jak PlayStation 4. Microsoft postanowił nieco skomplikować sprawę, oferując superszybką pamięć buforową eSRAM i wolniejszą DDR3, przez co deweloperzy muszą się więcej nagimnastykować, by osiągnąć równie dobre wyniki, co na konsoli Sony.
Na szczęście Microsoft nie chowa głowy w piasek. Jak informuje nas Maciej Bińkowski, główny projektant gry Dying Light, gigant z Redmond wykonał kolejny krok celem poprawy sytuacji. –
Nowe API pozwala na znacznie więcej jeżeli chodzi o ESRAM, na rzeczy, których się domagaliśmy i które nie były łatwe w implementacji. To oraz lepsze narzędzie PIX do debugowania pozwoliły nam na znaczne zwiększenie wydajności gry i lepsze wykorzystanie ESRAM-u — twierdzi.
Wydajność konsoli, poprzez aktualizacje oprogramowania, jest stale zwiększana. Ma się również zauważalnie poprawić po aktualizacji do Windows 10, dzięki wprowadzeniu DirectX 12 API. Należy jednak pamiętać, że Sony nie będzie stał bezczynnie: choć na razie nie dzieje się w tym temacie zbyt wiele, nic nie stoi na przeszkodzie japońskiemu gigantowi, by ten również wziął się za szlifowanie oprogramowania konsoli, pozwalając twórcom gier na skuteczniejsze wykorzystanie dostępnego sprzętu.