A jednak specjalna “apka” o nazwie SWAT (zapewne zupełnie przypadkowo skrót ten oznacza specjalne oddziały policji amerykańskiej…) ma oferować coś więcej. Stworzyło ją dwóch studentów, Joe Gruenbaum i Brandon Anderson, niewątpliwie zainspirowanych kilkoma głośnymi sprawami związanymi z brutalnymi interwencjami policji w Stanach Zjednoczonych. Warto chociażby przypomnieć uniewinnionych ostatnio funkcjonariuszy, którzy w trakcie zatrzymywania podejrzanego… udusili go. Oczywiście niechcący.
Aplikację SWAT wyróżniać mają dwie rzeczy. Po pierwsze, będzie ona umożliwiać przesyłanie w czasie rzeczywistym nagrywanego materiału wideo na specjalne, zabezpieczone serwery. Zapewni to z jednej strony bezpieczeństwo nagranego materiału, a z drugiej anonimowość osoby, która prześle nagranie. Całą resztą, czyli jak najszybszym przekazaniem “dowodów zbrodni” odpowiednim służbom zajmą się już osoby obsługujące aplikację SWAT i jej serwery.
Po drugie, aplikacja ma także umożliwić – jeśli będziemy tego potrzebować – wygodne przygotowanie zgłoszenia przestępstwa. Ma zawierać gotowe formularze, które w szybki sposób będzie można wypełnić i przesłać.
Piszemy o tym, choć wszystko to dotyczy terenu Stanów Zjednoczonych. Piszemy, bo mamy wrażenie, że i w Polsce przydałaby się tego typu aplikacja, nie sądzicie?
Zdjęcie rannej kobiety pochodzi z serwisu Shutterstock.