Face Noir powstało dwa lata temu jednak dopiero we wrześniu ubiegłego roku gra została wydana w polskiej wersji językowej. Chociaż już od samego początku widać, że pod względem graficznym mamy tu do czynienia z bardzo przestarzałym tytułem, to jednak wielbiciele gier przygodowych nie powinni się do tej produkcji zrażać – zwłaszcza jeśli lubują się w klimatach noir.
Jack del Nero, imigrant z Włoch i zarazem były policjant pracujący teraz na własną rękę jako prywatny detektyw to postać wspaniale stereotypowa i idealnie nadająca się na głównego bohatera kryminału. Cynik, który najchętniej spędza czas pochylając się nad szklaneczką whiskey w barze oddając się rozmyślaniom o niewdzięcznych pracach zlecanych przez bogatych przedsiębiorców od razu przypomni Wam polskiego Jacka Orlando czy Ricka Blaine’a z filmu “Casablanca”. Perfekcyjnie dobrana osobowość głównego bohatera daje o sobie znać w wielu momentach, nie tylko wtedy, gdy mamy kontrolę nad postacią i słuchamy jej przemyśleń będących zarazem delikatnymi sugestiami dotyczącymi śledztwa, ale także we wszystkich cut-scenkach. To właśnie Jack jest bowiem także narratorem opowieści.
Ta zaś rozpoczyna się dość mocno, a zarazem typowo dla wielu gier przygodowych. Del Nero próbuje zatrzymać samolot, jednak mu się to nie udaje. Jakby tego było mało dostaje kulkę między żebra i… umiera. O co chodzi? Kim jest tajemniczy antagonista? Dlaczego Jack próbował dostać się do samolotu? By poznać odpowiedź na te pytania będziemy musieli przenieść się o 24 godziny do tyłu. Retrospekcje pozwalają nam odkrywać krok po kroku następujące po sobie wydarzenia – co ciekawe nie tylko z perspektywy Jacka. Bez zbędnych spoilerów mogę powiedzieć, że scenariusz to typowe “kino noir” – nie brakuje tu skorumpowanych policjantów, drobnych oszustów, tajnych organizacji i pięknych, lecz smutnych pań. Dzięki komentarzom del Nero i jeszcze jednej postaci ciężka fabuła ma także miejscami humorystyczny wydźwięk, dzięki czemu nie robi się zbyt poważnie.
Finał opowieści jest zaskakujący, lecz pozostawia olbrzymi niedosyt. Po prostu historia urywa się w najciekawszym punkcie, a my dowiadujemy się, że teraz zostaje nam tylko czekać na sequel… Szkoda, że twórcy zdecydowali się na taki zabieg, bo po 9,5-godzinnej rozgrywce gracz moim zdaniem zasługuje na konkretne zakończenie.
Wróćmy jednak do pozostałych aspektów gry. Mechanika to ukłon w stronę typowych gier przygodowych – przeszukujemy lokację w celu odnalezienia przedmiotów, którymi popchniemy akcję do przodu, rozmawiamy z pobocznymi bohaterami i rozwiązujemy co pewien czas łamigłówki. Ponieważ Jack jest detektywem wprowadzono tu także element dedukcji – w niektórych momentach będziemy musieli skojarzyć pewne fakty. Przypomina to nieco łączenie śladów w Murdered: Soul Suspect – z listy słów wybieramy dwa elementy, które łączą się ze sobą naprowadzając nas na właściwy trop.
Same łamigłówki są ciekawe i angażujące umysł, jednak zdarzają się takie, które wymagają od gracza super dokładności. Do frustracji doprowadziła mnie pewna układanka, w której fragmenty musiały zostać dopasowane milimetr do milimetra.
Niestety to nie jedyny zgrzyt Face Noir. Gra jest bardzo liniowa i nie pozwala na rozgrywkę prowadzoną w inny sposób niż ten przygotowany przez twórców. Często spotkacie się tu z sytuacjami, w których bez kliknięcia na jakiś przedmiot czy odbycia rozmowy z danym bohaterem nie będziecie mogli posunąć się do przodu, mimo, iż doskonale będziecie wiedzieć co powinno być kolejnym krokiem. Backtracking, czyli chodzenie tam i z powrotem występuje moim zdaniem o wiele za często i trochę zabija radość eksploracji. To są elementy typowe dla starych przygodówek, które w grze wydanej dwa lata temu nie powinny występować.
Jazzowy soundtrack nad wyraz pasuje do tej produkcji. Wystarczy zamknąć oczy by powrócił klimat tamtych lat, zadymionych barów, mokrych ulic i dusznych, zagraconych mieszkań. Voice acting w większości przypadków jest także na poziomie, zwłaszcza świetnie wypada tu sam del Nero oraz postać pewnego taksówkarza.
Żałuję, że studio nie rozwiązało inaczej kwestii oprawy wizualnej w dialogach. Trójwymiarowe modele postaci niespecjalnie różnią się od tych, które widzieliśmy 10 lat temu. Są kanciaste, słabo oteksturowane i mało animowane. To może mocno odepchnąć wszystkich wizualnych smakoszy, a przecież wystarczyło dać rysowane ręcznie twarze i nikt by się nie mógł do tego przyczepić. Same tła są już znacznie lepsze, co możecie podziwiać na screenach. Nie brakuje tu szczegółów i dobrze dobranych kolorów. Jedyne co mi przeszkadzało w samych lokacjach to fakt, że dwuklik mający skutkować szybszym przemieszczaniem się postaci w niektórych miejscach działał, a w niektórych nie.
Face Noir to dobra pozycja na parę zimowych wieczorów. Ciekawy scenariusz równoważy opisane wyżej niedoskonałości. Nie jest to co prawda poziom L.A. Noire, raczej bliżej mu do wydanego w 1997 roku wspomnianego już Jacka Orlando, ale jeśli kręcą Was depresyjne opowieści to szkoda pomijać ten tytuł. Zwłaszcza, że za cenę 40 zł otrzymujecie solidne wydanie pudełkowe ze ścieżką dźwiękową i plakatem. Mających wątpliwości odsyłam do wersji demonstracyjnej.
Ocena: 70/100
Plusy:
- Wciągający scenariusz i narracja
- Dobry dubbing
- Ścieżka dźwiękowa
Minusy:
- Słabe animacje postaci
- Backtracking
- Liniowość
- Miejscami przekombinowane zagadki logiczne
- Otwarte zakończenie (do zobaczenia w drugiej części gry!)
Tytuł:
Face Noir
Producent:
Mad Orange
Wydawca:
IQ Publishing
Platforma:
PC
Data premiery:
31 lipca 2012 (świat), 17 września 2014 (Polska)
Cena:
około 39 zł
Język:
angielski z polskimi napisami
PEGI:
18