Konstrukcja przygotowana na przyjęcie teleskopu jest już na ukończeniu, przy czym jego pierwsze uruchomienie planowane jest na rok 2019, a rozpoczęcie w pełni normalnego funkcjonowania – na rok 2022. Nas jednak najbardziej interesuje sam aparat cyfrowy, który będzie z tym teleskopem współpracował, bo można śmiało powiedzieć, że będzie to największa cyfrówka dostępna kiedykolwiek na ziemi.
Rozmiarami zbliżony będzie do samochodu osobowego, ale przewyższy go wagą, która sięgać ma około trzech ton. Przede wszystkim jednak wyposażony będzie w ogromną matrycę cyfrową, składającą się tak naprawdę ze 189 odrębnych przetworników CCD, połączonych razem. Jak to się przełoży na rozdzielczość praktyczną? Twórcy aparatu twierdzą, że w połączeniu z teleskopem będzie możliwe na przykład odróżnienie umieszczonych blisko siebie świateł samochodu, znajdującego się… 650 kilometrów dalej. To więcej, niż wynosi w linii prostej odległość z Warszawy do Gdańska.
W historii teleskopu można mówić o kilku przełomach. Pierwszym była ostateczna decyzja i zgoda rządu amerykańskiego na budowę teleskopu. W ostatnich dniach wydarzył się jednak drugi przełom – jak poinformował dyrektor całego projektu Steven Kahn, udało się już zgromadzić całość środków finansowych, które gwarantować będą powstanie teleskopu LSST oraz jego wieloletnie funkcjonowanie. W ciągu 10 lat zintegrowany z nim aparat ma wykonać około 800 15-sekundowych ujęć nieba, z których każde obejmować będzie wycinek nieba większy około 49 razy od powierzchni, którą zasłania księżyc. W ciągu roku gromadzonych będzie w ten sposób około 6 petabajtów danych.