Jak to z pionierami bywa, Palm (niezależnie od tego, czy mówimy o firmie, marce, czy grupie urządzeń pracujących pod systemem Palm OS) uczynił wiele, by rozkręcić światową smartfonową rewolucję, a następnie… nie załapał się na jej główną falę. Dodatkowym utrudnieniem było to, że marka została wykupiona w lipcu 2010 roku przez firmę HP (za około 1,2 miliarda dolarów), a już w sierpniu 2011 HP zadecydowało o zakończeniu produkcji smartfonów i tabletów z marką Palm. Z jednej strony pojawiła się zatem młoda, prężna konkurencja, z drugiej doszło do przejęcia, które łatwo zinterpretować jako “wrogie” – los Palma okazał się przesądzony.
Aż tu nagle pojawiło się drobne “ale”, być może nawet w wyrażeniu “ale może nie do końca przesądzony”. Pojawiły się realne podstawy by sądzić, że dojdzie do reaktywacji mark Palm, a firmą, która będzie za to odpowiedzialna, stanie się Alcatel One Touch. W zeszłym miesiącu doszło bowiem do sprzedaży znaku towarowego Palm spółce, której właścicielem jest Nicolas Zibell. Ten sam Nicolas Zibell, który pracuje jako prezes firmy Alcatel One Touch na obszar obu Ameryk i Pacyfiku.
Po co Alcatel miałby kupować prawo do korzystania ze znaku Palm? Chociażby po to, by zwiększyć sprzedaż swoich produktów w Stanach Zjednoczonych. Marka Alcatel – której właścicielem są zresztą Chińczycy (koncern TCL) – jest nieźle znana w Europie, ale znacznie gorzej rozpoznawana w USA. Natomiast Palm jest tam nadal dobrze rozpoznawaną i dobrze kojarzoną marką.
Kto wie, być może już na zbliżających się targach CES 2015 zobaczymy zatem nowe smartfony z logo Palm-a na obudowie? Szkoda tylko, że jeśli do tego dojdzie, to raczej nie będą one pracowały pod kontrolą systemu Palm OS czy Web OS (który HP sprzedało firmie LG), ale będą to po prostu kolejne konstrukcje z Androidem na pokładzie.