Waze dostępna jest również w Polsce, ale zdecydowanie nie zyskała jeszcze takiej popularności, jak chociażby Yanosik. Jednak na świecie ta wykupiona w 2013 roku przez Google za niemal miliard dolarów aplikacja ma już ponad 50 milionów użytkowników, którzy wykorzystują ją na wiele różnych sposobów.
Używają jej oni między innymi do tego, by zaznaczać na mapie lokalizację policjantów odbywających patrol, tak z życzliwości – żeby ostrzec bliźnich. I nieważne, czy są to policjanci w samochodzie, policjanci jedzący pączki w czasie przerwy obiadowej czy policjanci spacerujący po parku. W zależności od prawodawstwa danego kraju, tego typu ostrzeżenie może rzeczywiście oszczędzić komuś niepotrzebnych kłopotów lub nawet wydatków – w Polsce dotyczyć to może chociażby osób spożywających alkohol w miejscu publicznym. No i oczywiście przy okazji ostrzega również złodziei, bandytów, chuliganów, pseudokibiców i innych oprychów.
Już tylko to wystarczyłoby, żeby wkurzyć policjantów, ale na tym nie koniec. Policja w Stanach Zjednoczonych uważa, że Waze może być też wykorzystywana przez osoby, które planują napaść na funkcjonariusza. Szef policji w Los Angeles – Charlie Beck – wprost oskarża Google w liście wysłanym do tej firmy, że właśnie aplikacja Waze była wykorzystywana przez mordercę dwóch policjantów z Nowego Jorku, jakie miało miejsce 20 grudnia 2014 roku. Bezpośrednich dowodów takiego powiązania wprawdzie nie ma, ale pewne ślady wskazują rzeczywiście na to, że Ismaaiyl Brinsley – morderca policjantów – wykorzystywał Waze w swoim smartfonie. Wprawdzie wyrzucił go około dwie mile od miejsca popełnienia przestępstwa, ale wcześniej przez niemal miesiąc mógł z pomocą aplikacji Waze śledzić typowe trasy i zachowania oficerów policji.
Google odmawia na razie komentarza w tej sprawie i zapewnia, że współpracuje z policją nowojorską w celu zapewnienia bezpieczeństwa powiązanego z wykorzystywaniem aplikacji Waze.
Zdjęcie wkurzonego policjanta pochodzi z serwisu Shutterstock.
Na zrzucie ekranowym z aplikacji Waze zachowaliśmy oryginalną pisownię i tajemniczy czasownik “wyrać”.