Pierwszą i chyba najważniejszą rzeczą, jest informacja o nowym, 64-bitowym rdzeniu TS2. Ma on być następcą rdzenia Krait, który zadebiutował w połowie 2012 roku. TS2 ma być odpowiedzią na 64-bitowy rdzeń Cyclone od Apple i pojawi się prawdopodobnie tylko we flagowym Snapdragonie 820. Oznacza to również, że Qualcomm już nie uważa, że 8 rdzeni w smartfonie to głupota. Snapdragon 820 otrzyma “pełne” osiem rdzeni, a inne modele zostaną wyposażone w konstrukcje typu big.LITTLE, czyli cztery wydajne rdzenie Cortex A15 i cztery energooszczędne rdzenie Cortex A7.
Osiem pełnych rdzeni w smartfonie może oznaczać znacznie krótszy czas pracy na baterii, niż ten do którego przyzwyczajeni jesteśmy obecnie. Qualcomm jednak wierzy w proces produkcyjny Samsunga 14nm i trójwymiarowe trazystory FinFET, które pozwolą na redukcję zużycia energii nawet o 50% (w porównaniu z technologią 28nm). Snapdragon 820 otrzyma także najnowszą wersję graficznego układu Adreno, oraz modem LTE zgodny z kategorią 10 (o maksymalnej przepustowości 450 Mb/s).
Oprócz Snapdragona 820 pojawi się również nieco słabszy Snapdragon 815. Otrzyma co prawda ten sam moduł LTE, co 820, jednak będzie korzystał z czterech rdzeni TS1i i czterch rdzeni TS1 (architektura big.LITTLE). Będzie też wykonany w procesie 20nm HKMG Samsunga.
Oprócz układów z serii 800, Qualcomm zaprezentuje również cztery nowe procesory z rodziny 600: 616, 620, 625 i 629 i wygląda to tak, jakby producent chciał się zabezpieczyć na każdą ewentualność: znajdziemy tu zarówno cztero, jak i ośmiordzeniowe układy korzystające zarówno z autorskich rdzeni Qualcomma, jak i z Cortexów ARM.
Szkoda, że Qualcomm nieco “spóźnił” się ze Snapdragonem 820. Zapowiedziane (i kilka niezapowiedzianych) flagowce największych producentów telefonów z Androidem zostaną wyposażone w model 810 wykonany w przestarzałej technologii.