Firma stojąca za pilotem Ray jest zdania, że w tej dziedzinie przyda się mała rewolucja. Urządzenie posiada dotykowy ekran o przekątnej 4,8-cala przez co swoim wyglądem przypomina smartfona. Także pod maską znajdziemy tu niezgorsze parametry – dwurdzeniowy procesor Cortex A9, 1 GB RAM-u, moduł WiFi, Bluetooth. Ray pracuje też w standardzie Zigbee, dzięki czemu można go wykorzystać do kontroli innych sprzętów wchodzących w skład inteligentnego domu.
Jeśli chodzi jednak o jego podstawową funkcjonalność, czyli obsługę telewizora, to z pewnością przełączanie kanałów przy wykorzystaniu dotykowego panelu jest szybsze niż w przypadku tradycyjnych przycisków. W prosty sposób można też wyszukać interesujący nas program wykorzystując ekranową klawiaturę. Ale od tego mamy już przecież aplikacje na smartfony. Po co zatem Ray? Otóż niezaprzeczalną zaletą tradycyjnego pilota jest możliwość używania go w sposób intuicyjny – bez zerkania na jego panel. Ray mimo dużego ekranu dotykowego posiada także trzy fizyczne przyciski, z których korzysta się najczęściej – do kontroli głośności czy przełączania kanałów. Tu góruje zatem nad smartfonami. Niestety jego wartość jest abstrakcyjnie wysoka. 200 dolarów za pilot do telewizora to zdecydowanie za dużo, by móc wpłynąć w jakikolwiek sposób na cały rynek tej branży.