Zabieg wszczepienia niedużego nadajnika radiowego RFID oferują swoim pracownikom firmy mające siedziby w centrum biurowym Epicentre znajdującym się w Sztokholmie. Chip ma wielkość ziarnka ryżu i wszczepia się go w dłoń, najlepiej między kciuk i palec wskazujący lub między palec wskazujący i środkowy. Zabiegowi może poddać się nawet 400 osób.
Korzyści? Wszczepka zastępuje kartę magnetyczną, którą trzeba było nosić przy sobie – otwiera blokady drzwi oraz umożliwia korzystanie z zabezpieczonych urządzeń sieciowych, takich jak drukarki czy kserokopiarki. W przyszłości ma być również możliwe płacenie “dłonią” w przystosowanych do tego sklepach. Część pracowników zachwycona jest tym rozwiązaniem, ale pojawiają się też głosy sceptyków, którzy zapewniają, że są absolutnie przeciwni tego typu zabiegom.
Ogólnie wygląda jednak na to, że moda na różnego typu elektroniczne implanty umieszczane w ciele powoli przestaje być modą i przechodzi do kolejnego etapu – masowego wykorzystywania tego typu technologii. Zaczęło się od “pracy w korpo”, ale wystarczy przecież wspomnieć o pomyśle prezydenta Obamy, dotyczącego jakoby zachipowania wszystkich obywateli Stanów Zjednoczonych w ramach wprowadzanych przez niego reform zdrowotnych. Oczywiście na razie to tylko pogłoski, ale kto wie, czy nie kryje się w nich ziarnko prawdy. Albo chip, właśnie wielkości ziarnka.