Mężczyzna miał włożony telefon w przednią kieszeń spodni. W same Walentynki udał się w drogę do swojego kuzyna. Spacerując po ulicy nagle usłyszał syczenie, a chwilę później zobaczył dym unoszący się z kieszeni. Telefon zaczął płonąć powodując olbrzymi ból w nodze. Eric próbował wyciągnąć telefon z kieszeni jednak stopiony z materiałem spodni iPhone był nie do ruszenia. Mężczyźnie pozostało ściągnąć całe spodnie. “Kilkoro ludzi przyznało, że czuło wtedy zapach palonego ciała” – dodaje Eric.
Mężczyzna doznał oparzeń drugiego i trzeciego stopnia i przez 10 dni poddany był hospitalizacji. Dwa razy dziennie musi zmieniać bandaże. Prawdopodobnie będzie domagał się odszkodowania od Apple.
W kontekście milionów sprzedanych egzemplarzy odsetek takich samozapłonów jest marginalny, ale co to obchodzi osoby, które doznały tragedii? W ubiegłym roku ten sam model iPhone’a poparzył nastolatkę.
Samozapłony najczęściej są wynikiem używania nieoryginalnych baterii, które pod wpływem przegrzania mogą rozlać lit. iPhone 5c ma jednak niewymienialny akumulator.