Dziennikarzom brytyjskiego dziennika The Guardian udało się porozmawiać z grupką “zawodowych wyrazicieli opinii”, opłacanych najprawdopodobniej – choć oczywiście nie bezpośrednio, lecz poprzez specjalne agencje-słupy – przez rosyjski rząd. Zresztą nie tylko porozmawiać, ale również uzyskać dostęp do pewnych dokumentów, w tym bardzo ciekawej listy “promowanych tematów”, nad którymi ze szczególną troską pochylali się interesowni “internauci”.
Jak łatwo można się było domyślić, na liście znalazł się między innymi Władimir Putin (zachwycamy się i wychwalamy) czy Stany Zjednoczone (rzygamy jadem). Dla nas jednak najciekawszy, a równocześnie chyba najbardziej zaskakujący jest fakt, że znalazły się na niej również zalecenia publikowania pełnych zachwytów “testów” smartfona YotaPhone 2.
Cóż, do tej pory – mówiąc zupełnie szczerze – darzyliśmy ten telefon sporym zainteresowaniem i sympatią, opisując go zresztą wielokrotnie na łamach tego portalu. Jednak po tych rewelacjach nasz zapał jakby przygasł, bo zalecenie tak wyraźnej promocji tego urządzenia przez rosyjski rząd wydaje się, ujmując to delikatnie, niepokojące. Sam smartfon jest jednak niewątpliwie ciekawy (dwa ekrany!), więc ostateczną opinię na jego temat każdy musi wyrobić sobie samodzielnie.