O premierze nowego topowego smartfona Sony informowaliśmy na początku tego miesiąca. Niestety, już następnego dnia pojawiła się kolejna informacja – “Zet czwórka” będzie dostępna oficjalnie tylko na rynku japońskim. Zanim jednak zaczniecie się zastanawiać, czy nie próbować zakupu tego telefonu jakimiś mniej tradycyjnymi metodami (na pewno będzie to możliwe), poczekajcie chwilę. Bo może się tak zdarzyć, że Sony pokaże coś jeszcze ciekawszego i lepszego.
W sieci pojawiły się dość konkretne przecieki na temat nowego smartfonu Sony, który prezentowany jest właśnie jako topowy telefon tej firmy przeznaczony na rynek ogólnoświatowy. Smartfon nosi nazwę Xperia P2 i od strony wyposażenia technicznego (bo o wyglądzie trudno na razie dyskutować) prezentuje się naprawdę wyśmienicie.
Xperia P2 ma być wyposażona w ekran TILUMINOS (technologia IPS) o przekątnej 5,2 cala i rozdzielczości Full HD. Sercem urządzenia będzie 64-bitowy, 8-rdzeniowy Snapdragon 810, wspomagany 3 GB pamięci RAM i 32 GB pamięci flash. Warto wspomnieć również o potężnym akumulatorze o pojemności 4240 mAh i niedużych wymiarach: 8,9 mm grubości w najcieńszym miejscu i 10,9 mm w najgrubszym.
Moją uwagę zwrócił jednak przede wszystkim główny aparat nowego telefonu, nie epatujący niepotrzebnie wysoką rozdzielczością (“tylko” 12 mln pikseli), za to wyposażony w szerokokątny obiektyw Sony z oznaczeniem G (czyli z topowej, najlepszej serii), o ogniskowej 25 mm (w przeliczeniu na format małoobrazkowy), otworze przysłony f/2 i stabilizacji optycznej OSS. Nieco mniejsza rozdzielczość matrycy, wykonanej w technologii Exmor RS, pozwala zaoferować niespotykany zakres czułości: od ISO 64 aż po 25600. Nawet jeśli dwa ostatnie poziomy wzmocnienia potraktujemy z przymrużeniem oka jako niezbyt przydatne, to i tak zapowiada się pierwszy smartfon, który naprawdę nieźle radzić sobie będzie w kiepskich warunkach oświetleniowych.
Warto też zwrócić uwagę na zapisywanie zdjęć m.in. w formacie RAW i rejestrowanie wideo w 4K. Przedni aparat ma mieć matrycę o rozdzielczości 5,1 mln.
Cóż, poczekamy – zobaczymy. Nawet jeśli to tylko oparta na marzeniach plotka, to i tak producenci smartfonów powinni zwrócić na nią uwagę, bo pokazuje, że nam, klientom, znudził się już wyścig na megapiksele, i że zależy nam na prawdziwej jakości obrazu.