Nie zapomnieliśmy o zapominaniu

Nie zapomnieliśmy o zapominaniu

Wśród światowych przykładów otrzymywanych żądań, Google wymienia m.in. prośbę pewnej kobiety z Włoch o usunięcie pochodzącego sprzed dziesiątek lat artykułu, dotyczącego zamordowania jej męża, w którym pojawiało się jej imię i nazwisko. Przytaczany jest także przypadek mężczyzny z Wielkiej Brytanii, który prosił o usunięcie linku do skrótu informacji dotyczącej zatartego już werdyktu sądu, uznającego go za winnego. W tych sytuacjach zasady wyświetlania się wyników wyszukiwania zostały zmienione tak, aby zgłoszone strony nie pojawiały się po wpisaniu imienia i nazwiska w wyszukiwarce. Nie zawsze jednak wniosek użytkownika jest uwzględniany, stało się tak m.in. w przypadku zgłoszonej przez osobę prywatną prośby o usunięcie 20 linków dotyczących jej aresztowania za przestępstwa finansowe popełnione podczas wykonywania obowiązków zawodowych. Z odmową spotkała się także prośba zgłoszona przez osobę pracującą w mediach, dotycząca linków do artykułów związanych z krępującymi materiałami, które sama umieściła w Internecie.

Początkowo najpopularniejsza wyszukiwarka miewała problemy z dostosowaniem się do nowego prawa, a niektóre działania Google były, w mniemaniu wielu użytkowników chaotyczne i budziły irytację. Głośnym echem odbiło się np. kilka przypadków braku odpowiedniej weryfikacji zgłoszeń, doprowadzając do zniknięcia linków, które nie powinny być usunięte i które ostatecznie przywrócono.

Wyzwania, przed jakimi staje Google mogą z łatwością przenieść się na inne przedsiębiorstwa, bo przetwarzanie danych dotyczy każdego, kto prowadząc działalność, wykorzystuje do tego celu Internet. Kolejne wyzwania wynikają m.in. z powszechnego stosowania aplikacji działających w chmurze. Jeśli korzystasz z oprogramowania wspierającego dział sprzedaży, marketingu lub działanie sklepu internetowego, tak naprawdę wysyłasz wrażliwe dane swoich klientów i partnerów biznesowych do dostawcy tego oprogramowania i możesz stracić nad nimi kontrolę — mówi Paweł Odor, główny specjalista polskiego oddziału Kroll Ontrack.

Tymczasem, przetwarzając dane swoich klientów i partnerów, przedsiębiorca zobowiązany jest do administrowania nimi zgodnie z obowiązującym prawem i to na nim ciąży ewentualna odpowiedzialność w tym zakresie. Może w tym celu korzystać z rozwiązań wspierających go, takich jak m.in. profesjonalne narzędzia do kasowania danych. Pozwalają one pozbyć się informacji, które zgodnie z regulacjami muszą po pewnym czasie zostać skutecznie usunięte.

Wielu przedsiębiorców nie zdaje sobie jednak z tego sprawy, że to na nich spoczywa odpowiedzialność ochrony danych. Korzystając z hostowania danych w chmurze nie mają pojęcia, gdzie fizycznie dane się znajdują. Wrażliwe informacje powierzane są usługodawcom i nawet ci z nich, którzy poważnie traktują regulacje prawne i chcą się do nich stosować, napotykają problemy. Często nie wiadomo bowiem do końca kto i jak powinien zabezpieczać dane osobowe i gwarantować użytkownikom prawo do bycia zapomnianym.

Eksperci Kroll Ontrack podkreślają, że prawo ma spore problemy z nadążaniem za rozwojem technologicznym. Dzieje się tak szczególnie w przypadku dynamicznego rozwoju Web 2.0, a nawet Web 3.0, który to standard rozszerza koncepcję sieci tworzonej przez użytkowników o aspekt “czytania” ich przez samą sieć i dostosowywania treści do ich intencji.

Problem będzie narastał, bo z jednej strony możliwości sieci są coraz szersze, ale z drugiej zagrożenia mogą być coraz poważniejsze. Za “prawem do bycia zapomnianym” powinny zatem iść kolejne, szersze regulacje — uzupełnia Paweł Odor.

Więcej:prywatność