Żeby było zabawniej, pirackie kopie e-booków dostępnych w sklepie Google Play posiadają zabezpieczenia DRM! Kogo piraci się w dzisiejszych czasach? Stephena Kinga, Norę Roberts, czy takich klasyków jak Mario Puzo. Hoffelder zgłosił kilka takich kont – niektóre z nich zostały nawet przez Google zablokowane, jednak to tylko wprowadziło jeszcze większy chaos w wynikach wyszukiwania produktów w sklepie Google Play – zablokowane pozycje są nadal widoczne w wyszukiwarce, co sprowadza się do tego, że potencjalny klient ma utrudnione zadanie, jeśli chodzi o wyszukanie pozycji, którą chciałby legalnie kupić.
Autorzy książek są rzecz jasna oburzeni i mają absolutną rację. Wiele wskazuje na to, że cała sprawa zakończy się złożeniem pozwu sądowego przeciwko Google, to jednak nie rozwiąże sprawy w 100%. Algorytmy dodawania treści do Google Play są po prostu źle skonstruowane i nieuczciwi sprzedawcy będą korzystać z tego faktu, dopóki gigant z Mountain View nie zrobi czegoś w tej sprawie. A czy zrobi? Kiedy to zrobi? Nie wiadomo.