Tym razem nie spodziewajcie się rewolucji. El Capitan to w gruncie rzeczy mniejsza, bądź większa kosmetyka. Dodanie obsługi gestów do klienta pocztowego, lekkie przemodelowanie interfejsu Safari (najczęściej odwiedzane strony będą teraz dostępne po lewej stronie strony startowej przeglądarki), w tym nieoceniona funkcja, która wskaże nam, która z której z aktualnie otwartych kart w przeglądarce dochodzi dźwięk tej irytującej reklamy, którą chcielibyśmy jak najszybciej zamknąć lub wyciszyć za pomocą dodatkowego przycisku na zakładce tej karty.
Oprócz tego usprawniono system zarządzania oknami otwartych programów, dzięki któremu w trybie pełnoekranowym użytkownicy będą mieli dostęp do kilku aplikacji jednocześnie.
“Cichym bohaterem” w El Capitan będzie z pewnością wydajność systemu. Aplikacje pod kontrolą El Capitan mają uruchamiać się o 20% szybciej, a takie operacje, jak otwieranie dokumentów PDF wykonywać będą się nawet cztery razy szybciej w porównaniu z Yosemite. Całkiem nieźle, jednak z oceną wydajności wolimy poczekać na niezależne testy systemu.
Deweloperzy mogą testować system już od dzisiaj, reszta śmiertelników, która chciałaby rzucić okiem na betę El Capitan z bliska musi poczekać do lipca.