Chcąc przenieść na swój telewizor nowoczesną różnorodność niewielkim nakładem pracy i środków, mamy wybór między różnymi systemami zewnętrznymi, które przez HDMI łatwo podłączymy do odbiornika. Najnowszym i najprostszym jest system Google Chromecast. Stoi za nim następująca koncepcja: smartfonem lub tabletem sterujemy kosztującym ok. 170 zł kluczem z portem HDMI, który pobiera treści bezpośrednio z YouTube’a, GooglePlay albo od innych dostawców w Internecie. Podobną drogą Apple podąża już od lat – koncentrując się na iTunes Store i możliwościach odtwarzania na urządzeniach Apple. Kto chętniej niż z płatnych mediów korzysta z wolności bezpłatnych treści online i mediów lokalnych, będzie zadowolony z najnowszej generacji mediaplayerów z Androidem, spośród których przetestowaliśmy Orbsmart S82. Obok dostosowanego do używania na telewizorze androidowego interfejsu player ma także nadające się do rozbudowy oprogramowanie mediacenter XBMC.
Google Chromcast
Z samym Chromecastem niewiele można zrobić. Podłączamy kartę do wejścia HDMI i w celu zapewnienia zasilania – do portu USB swojego telewizora. Dzięki temu ostatniemu będziemy włączać
i wyłączać Chromecast razem z odbiornikiem. W naszych testach przy użyciu telewizora ten wciąż generował komunikaty, że port USB jest za bardzo obciążony, dlatego przeszliśmy na dostarczony w komplecie zasilacz – wtedy jednak zasilacz nigdy się nie wyłączy. Najlepiej podłączyć go razem z telewizorem do listwy zasilającej z wyłącznikiem. Konfiguracja sprowadza się do kilku kroków w aplikacji Chromecast, dostępnej dla Androida, iOS-u i Windows.
Teraz karta czeka na sygnały z podłączonych urządzeń. Uruchamiamy na przykład wideo w aplikacji YouTube i za pomocą wyświetlonego przycisku przesyłamy je do Chromecasta, który bezpośrednio z Internetu strumieniuje wideo do telewizora. Urządzenie mobilne zamiast obrazu wyświetla tylko elementy sterujące (odtwarzanie, pauza, pasek postępu) i przesyła polecenia do Chromecasta. Podczas odtwarzania możemy wybierać kolejne wideo i albo odtworzyć je natychmiast, albo dodać do listy odtwarzania na telewizorze. Potrzeba naprawdę niewiele czasu, by przyzwyczaić się do opisanego sterowania. W niektórych miejscach Google przesadził z upraszczaniem. Ponieważ w aplikacji YouTube nie mamy wpływu na jakość odtwarzania, to nie można nic poradzić na tnący się klip, kiedy YouTube albo Wi-Fi nie zapewniają dobrej jakości transmisji. Nasze próby dodawania do kolejki łączy z YouTube’a w trakcie odtwarzania kończyły się zawsze komunikatem o błędzie. Poza tym rośnie liczba aplikacji, które potrafią wysyłać treści z urządzenia mobilnego do Chromecasta, ale na razie nie ma wśród nich obsługi serwisów polskich nadawców, takich jak TVP, TVN czy ipla.
Na szczęście można korzystać z innych aplikacji i serwisów. Vevo streamuje z Internetu teledyski, a płatny AllCast pliki wideo z samego sterującego urządzenia mobilnego albo z serwera UPnP (na przykład NAS). Gallery Cast Free wyświetli zdjęcia i filmy z naszego androidowego urządzenia na ekranie telewizora. Teoretycznie można też wyświetlać karty z przeglądarki Chrome wraz z ich multimedialną zawartością, ale nie jest to godne polecenia do odtwarzania wideo, a tylko do wyświetlania stron internetowych na TV.
Android-Box:Ultra HD 4k
Measy B4A (ok. 450 zł) to w zasadzie wnętrzności androidowego tabletu, które wykorzystują telewizor jako wyświetlacz i pilota jako urządzenie wprowadzające. Sprzęt o wielkości stosu 25 płyt CD podłączymy do telewizora przez HDMI i przez Wi-Fi lub kabel Ethernet do rutera. Ponieważ dostarczony w komplecie pilot zapewnia tylko funkcje podstawowe, zaleca się stosowanie dodatkowego pilota AirMouse, którego wychylamy w jedną i w drugą stronę, by poruszać wskaźnikiem myszy. My używaliśmy Mele Flymouse F10 (ok. 150 zł). Umieszczona z tyłu klawiatura znacznie ułatwia wprowadzanie haseł i zadań wyszukiwania. O ile sterowanie wskaźnikiem myszy po krótkim przyuczeniu nie nastręcza problemów, o tyle zdalne sterowanie opracowanym z myślą o urządzeniach dotykowych systemem operacyjnym Google pozostaje słabym punktem wszystkich androidowych playerów.
Inaczej niż w obu pozostałych testowanych systemach tutaj można podłączać klucze USB oraz dyski twarde bezpośrednio i za pomocą preinstalowanego oprogramowania odtwarzać dowolne pliki medialne – również przez sieć z NAS. Wideo online będziecie oglądać przez natywną aplikację androidową – w naszym teście działało to dobrze w YouTubie i w pozostałych aplikacjach należących do mediatek. Sprawna okazuje się też obsługa takich aplikacji jak przeglądarka, Google Maps i E-Mail. Z Google Play Store można doinstalowywać niemal dowolne programy, również te przeznaczone do obsługi komercyjnych serwisów streamingowych, jak ipla albo VOD.pl. Preinstalowane oprogramowanie multimedialne XBMC działa jako normalna androidowa aplikacja, ale otwiera własny interfejs. Można nim znakomicie sterować za pomocą standardowego pilota Orbsmart. XBMC daje możliwość instalowania niezliczonych rozszerzeń dla treści, z których inaczej korzystalibyście tylko w ich własnych androidowych aplikacjach. Wideo z napędów USB i napędów sieciowych w XMBC oglądacie równie łatwo jak z YouTube’a, mediatek i pozostałych serwisów online. Mnogość możliwości stanowi o uroku Orbsmart S82 – nawet jeśli obsługa niekiedy okazuje się uciążliwa. Od strony sprzętowej urządzenie zapewnia dużą moc: bezproblemowo odtworzyło plik testowy w rozdzielczości 4K. Uwaga, gry nie będą prawidłowo działać z powodu braku bezpośredniej obsługi dotykowej.
Apple TV – pionier odtwarzania bezprzewodowego
Apple TV jest na rynku odtwarzaczy strumieniowych najdłużej. W naszym teście sprawdziliśmy trzecią generację urządzeń. Technologia została maksymalnie dostosowana do współpracy z innymi urządzeniami Apple i medialną ofertą firmy, dzięki czemu ułatwiono obsługę. Prosty minipilot wystarczy do pierwszej konfiguracji oraz nawigowania przez przejrzyste menu i ofertę medialną. Według wyobrażeń Apple’a chodzi tu przede wszystkim o iTunes Store i nabyte w nim media. W punkcie “komputer” na ekranie startowym odtworzycie utwory muzyczne i wideo znajdujące się w bibliotece iTunes komputera działającego w domowej sieci. Ale pliki spoczywające na przykład na dysku NAS pozostaną dla urządzenia niewidzialne.
Oprócz tego jest jeszcze kilka preinstalowanych przez Apple’a aplikacji, z których tylko nieliczne są interesujące dla polskich użytkowników – brak na przykład mediatek stacji telewizyjnych. I co najgorsze, nie można doinstalowywać nowych aplikacji. Jailbreak, inaczej niż w przypadku sprzętu Apple-TV drugiej generacji, już nie działa, a umożliwiał między innymi instalację niezależnego oprogramowania mediacenter XBMC. Dopiero kiedy używa się Apple TV jako urządzenia docelowego dla AirPlay, pojawia się coś na kształt elastyczności. Przez ten protokół Apple’a przeniesiecie muzykę, wideo albo całą zawartość ekranu z waszego iPhone’a, iPada albo Maca na Apple TV. W naszym teście wypadło to lepiej niż jeszcze trochę niestabilne transmisje za pośrednictwem Chromecasta.