Jeden z nowych patentów złożonych przez Apple jednoznacznie bazuje na gromadzeniu danych – i to bardzo istotnych – dotyczących użytkowników. Dodajmy, że jest to już kolejny tego typu patent tej firmy – poprzedni dotyczył śledzenia działalności użytkowników urządzeń Apple w różnego typu mediach społecznościowych w taki sposób, by jak najlepiej dopasować do nich zawartość wyświetlanych reklam.
Tym razem jednak Apple chce zajrzeć nam… do portfela. Bardziej konkretnie – chce stworzyć i wykorzystać system danych gromadzonych przez iPhone’y, który obliczy, na jakie “dobra” w danym momencie nas stać. I tylko takie rzeczy będą pokazywane na reklamach!
To teraz wyobraźcie sobie sytuację, gdy na reklamach jednego użytkownika iPhone’a pojawiają się reklamy nowego Mercedesa, a drugiemu wyświetlają się w tym samym miejscu waciki. Ależ obciach! Ale wstyd! Niektórzy ludzie zrobią w takiej sytuacji wszystko, by tylko Apple wyświetlało im reklamy na odpowiednio “wysokim poziomie”. Zaiste, szatański to pomysł…
Jak ma to działać? System śledzić będzie sytuację na wszystkich kartach kredytowych i debetowych użytkownika, sumując możliwości “nabywcze” i odpowiednio dopasowując do nich zawartość reklam. To rzeczywiście spora zmiana, bo systemy bazujące tylko na śledzeniu tego, co interesuje nas np. w internecie, nie brały do tej pory pod uwagę możliwości finansowych. Jeśli ktoś pasjami oglądał aukcje używanych Rolls-Royce’ów, to mógł się spodziewać tego typu reklam, nawet jeśli nie stać go nawet na małego fiata do lekkiego remontu. Teraz będzie inaczej, reklamy bazujące na systemie firmy Apple (pamiętajmy, że na razie to tylko patent!), wyświetlą mu co najwyżej aukcję używanych rowerów…
Ciekawy może być wydźwięk społeczny tego nowego sposobu śledzenia i wykorzystywania naszych danych. Na razie to oczywiście tylko gdybanie, bo jesteśmy na etapie patentu, ale jeśli rozwiązanie wprowadzone zostałoby w życie, to wiele osób mogłoby zacząć (w końcu!) protestować przeciwko tego typu praktykom śledzenia i gromadzenia danych. Jak tak można! Reklamy pokazują mi tylko adresy okolicznych ciuchlandów plus wyprzedaże w Biedronce i Lidlu!
I cały system być może odbiłby się wtedy czkawką firmie Apple i innym podmiotom, które równie chętnie wykorzystywałyby tego typu dane. Być może…