Silne algorytmy szyfrowania sprawiają bowiem, że bez odpowiedniego klucza nikt nie może odkodować zaszyfrowanych danych – nawet służby specjalne, o zwykłej policji nawet nie wspominając. Do tego, szyfrowanie danych, a co za tym idzie – ochrona swojej cyfrowej prywatności stała się nieco bardziej chodliwym tematem, odkąd Edward Snowden ujawnił dokumenty, które wyniósł z siedziby amerykańskiej agencji NSA. Nie dość, że coraz więcej zwykłych obywateli interesuje się tym tematem, to na dodatek producenci smartfonów zaczęli oferować bardzo przystępne rozwiązania do szyfrowania swoich danych – robią to chociażby Apple i Google, które łącznie kontrolują prawie cały rynek smartfonów (Windows Phone to na razie taka wioska w północnej Galii, gdzie rządzi Nadellix, który czasem prosi o poradę wioskowego druida Cortanaixa).
Cameron swoje zamiary tłumaczy walką z terroryzmem. Według rządu Wielkiej Brytanii, szyfrowanie danych to jeden z największych atutów w rękach organizacji terrorystycznych. Zresztą, tuż po masakrze w redakcji pisma Charlie Hebdo, Cameron nie omieszkał przypomnieć o tym Brytyjczykom. Nie można oczywiście wykluczyć tego, że Cameron ma w tym przypadku rację, jednak przypomnijmy, że masowa inwigilacja amerykańskich obywateli, prowadzona od czasu zamachu na World Trade Center przyczyniła się do wykrycia zaledwie 7,5% terrorystycznych akcji. Przypomnijmy również, że angielskie służby wywiadowcze starają się kontrolować wydarzenia w Sieci, a zaszyfrowanych danych nie da się w żaden sposób skontrolować.