Wyobraźcie sobie sytuację, w której czołowy producent smartfonów wypuszcza na rynek nowego, od dawna oczekiwanego flagowca. Telefon mimo pięknej obudowy po bliższym poznaniu okazuje się zupełnie niefunkcjonalny – lagi nie pozwalają korzystać nawet z podstawowego interfejsu, filmiki w Full HD wcale się nie odtwarzają, a podczas korzystania z przeglądarki cały system potrafi się zwiesić. Pewnie, to wszystko da się załatwić grubszą aktualizacją, ale czy nie poczulibyście się oszukani kupując tak niedokończony produkt?
Tak właśnie było w przypadku Batmana: Arkham Knight, za którego pecetowy port odpowiadało niewielkie studio Iron Galaxy. Tuż po premierze gry wszyscy zastanawiali się jak to możliwe, że testerzy nie wyłapali błędów, których doświadcza niemal każdy użytkownik komputera. Sprawa ucichła gdy wydawca zdecydował się “ratować całą sytuację” wstrzymując sprzedaż pecetowego portu (przypominam, że konsolowa wersja, za którą odpowiadało studio Rocksteady chodzi jak marzenie).
Tymczasem do redakcji serwisu Kotaku zgłosili się testerzy pracujący przy produkcji. Wyznali oni, że na kilka miesięcy przed premierą zgłaszano do wydawcy liczne problemy z grą:
Testerzy przyznali, że wydawca był świadomy błędów, z jakimi borykało się studio, ale podjął się wydania gry, gdyż naiwnie sądził, że w ogólnym rozrachunku gracze zadowolą się dostarczoną jakością…
Warner Bros na razie nie skomentował tej sprawy.