Prototyp iPhone’a 6 z ogniwem wodorowym widzieli dziennikarze The Telegraph i zapewniają oni, że ma ono wielkość zbliżoną do zwykłego akumulatora wykorzystywanego w tym smartfonie. Dzięki temu prototypowy iPhone z zewnątrz wygląda zupełnie zwyczajnie, zresztą warto dodać, że jego elektronika czy sposób działania nie były jakoś modyfikowane.
Oczywiście pewne różnice występują. Pierwsza to fakt, że powtórne napełnianie ogniwa odbywa się poprzez… gniazdo słuchawek, oczywiście odpowiednio zmodyfikowane. W przyszłości, jak zapewniają twórcy tej technologii, będzie jednak do tego służyć odrębne wejście. Po drugie, na obudowie zauważyć można szereg otworów wentylacyjnych, służących do odprowadzania pary wodnej (powstającej w wyniku połączenia wodoru i tlenu).
Jak zapewniają przedstawiciele firmy Intelligent Energy, na rynkową premierę nowej technologii przyjdzie nam poczekać zaledwie kilka lat. Pojawią się wtedy specjalne konstrukcje telefonów wyposażonych w wejście do napełniania ogniwa paliwowego, a równocześnie na rynku pojawią się jednorazowe kartridże z wodorem, służące do ponownego “zatankowania” telefonu. Szacuje się, że nowy rynek wart będzie nawet 300 miliardów funtów rocznie, choć koszt kartridżów nie został na razie określony. Prawdopodobnie nie będzie to jednak rozwiązanie zbyt tanie, przekonujące użytkowników nie ceną, ale długim czasem pracy urządzenia oraz błyskawicznym procesem “ładowania”.