A problemy te – jak donosi agencja Bloomberg – pojawią się za sprawą amerykańskiego urzędu antymonopolowego, który zaczyna coraz uważniej przyglądać się działaniom firmy Google związanym z dominującą pozycją Androida na rynku (w USA pod jego kontrolą pracuje niemal 60 procent urządzeń mobilnych). Porozumienie w tej sprawie osiągnęły amerykańska Federalna Komisja Handlu oraz Departament Sprawiedliwości.
Podobnie jak kiedyś w przypadku Microsoftu, systemu Windows i przeglądarki Internet Explorer, teraz również chodzi głównie o oskarżenia związane z nieuczciwymi praktykami związanymi z promocją własnych aplikacji i usług. Co więcej, pojawiło się także oskarżenie o ograniczanie możliwości promocji i dystrybucji usług innym, konkurencyjnym firmom.
Tak samo jak w przypadku Microsoftu, sprawa nie jest do końca klarowna, ponieważ działania urzędów antymonopolowych są równocześnie zwykle działaniami wbrew zdroworozsądkowym prawom konkurencji i wolnego rynku, na którym firmy w naturalny sposób starają się wykorzystywać swoje mocne punkty i przewagi. Czasami odbywa się to jednak kosztem użytkowników, zwłaszcza jeśli sprawa dotyczy blokowania dostępu do alternatywnych rozwiązań innych firm. Jeśli więc amerykański urząd antymonopolowy zmusi Google do bardziej otwartej polityki dostępu do usług oferowanych w systemie Android, to użytkownicy tylko na tym zyskają.