Tu właśnie następuje owo magiczne zespolenie obu rzeczywistości, o którym wspominałam – światło kontrolera w DualShocku oświetla równocześnie papierowe lokacje, ruchem palca sunącym po panelu dotykowym wywołujemy wiatr, krzykiem do mikrofonu rozpędzamy wrony, a a nasza buzia staje się nie tylko jednym z bohaterów opowieści, ale nawet… teksturą dla jelenia.
Do kreatywności Media Molecule zachęca też w inny sposób. W świecie gry możemy zbierać konfetti, którym to następnie odblokowujemy nowe dekoracje dla naszych bohaterów. Często napotkane zwierzaki nie będą miały oczu lub ust, a dzięki papierowym ozdobom pomożemy uporać im się z problemami. Następnie naszymi dziełami możemy pochwalić się z całym światem – nasz bohater nosi z sobą kamerkę wyposażoną w kilka obiektywów (także i taki, którym robimy zdjęcia naszemu pokojowi) – poprzez udostępnienie ich reszcie społeczności Tearaway.
Fajnym pomysłem, który może dzieci skłonić do większej eksploracji krain jest możliwość odblokowania prawdziwych, papierowych schematów, z których po pobraniu z internetu można skonstruować własne obiekty czy bohaterów znanych z gry.
Pod względem mechaniki mamy tu do czynienia z baaardzo prostą (przez połowę gry) platformówką 3D, w której przemierzamy kolejne mniejsze lub większe krainy. Oprócz skakania i używania wcześniej opisanych interakcji z otoczeniem będziemy też walczyć z pudłakami. Stwory te występują w kilku odmianach i zawsze starają się zagrodzić nam drogę. Potyczki z nimi są proste, najczęściej wystarczy skierować na nie światło i zepchnąć z planszy – ale tylko do pewnego momentu. Druga połowa gry wymaga od nas szybkiego refleksu, zręczności i manewrowania padem. Te końcowe poziomy bardzo przypadły mi do gustu, gdyż ponownie pokazały, że w padzie można wykorzystać nie tylko analogi.
Media Molecule kolejny raz wzbudziło także mój szczery podziw. Mało które studio tak tryska wręcz pomysłowością i dziecięcą fantazją. Tu lecę przez pustynię na papierowym samolociku, za chwilę toczę się po kolorowych językach między fantastycznymi roślinami, by za moment wejść w pustkę, w której dopiero nakreślają się kartonowe kształty. A co powiecie na przejście przez rozdarte, papierowe morze? Tym światem trudno się nie zachwycić.
Po zrzutach ekranu widzicie jak czarowne jest to miejsce – pełne surrealistycznego klimatu, nieprzekombinowanych barw. W ruchu jest jeszcze lepiej. Wszystko działa płynnie, a cyfrowy papier zachowuje się jak autentyczny.
Z oprawą wizualną współgra ścieżka dźwiękowa, która tętni żywym, nastrojowym folkiem. W ucho wpadł mi zwłaszcza kawałek, którego możecie posłuchać powyżej. Dzieciom powinien też spodobać się fakt, że gra posiada polski dubbing. Mówionego tekstu nie ma co prawda wiele, gdyż większość bohaterów posługuje się “ichnim” językiem, ale jego poziom prezentuje to, co słyszeliśmy już w LittleBigPlanet.
Tearaway Unfolded to pozycja, którą absolutnie musicie mieć w swojej biblioteczce jeśli posiadacie dzieci. Pobudzająca kreatywne myślenie, czarowna, przenosząca gracza w sam środek papierowego świata gra nie może się nie spodobać kilkulatkom. Czy starsze osoby także mogą się przy niej dobrze bawić? No jasne! Jeśli tylko przebrną przez prosty, wręcz relaksujący początek i nie przeszkodzi im bajkowa narracja, będą zachwycone bogatą stylistyką i pomysłową konstrukcją poziomów.
Ocena: 90/100
Plusy:
+ Wykorzystanie maksymalnych możliwości DualShocka 4 i AR
+ Kreatywne zadania
+ 18 różnorodnych lokacji
+ Oprawa audio-wizualna
Minusy:
– Nierówny poziom trudności (pierwsza połowa bardzo łatwa, z drugą dzieci mogą mieć problem)
Tytuł:
Tearaway Unfolded
Producent:
Media Molecule
Wydawca:
Sony Computer Entertainment Polska
Platforma:
PS4
Data premiery:
9 wrzesień 2015
Cena:
169 zł
Język:
polski (dubbing + napisy)
PEGI:
7