Miłośnicy prawdziwych wyścigów samochodowych lub też gier, które działają w tej konwencji, za pewno słyszeli o chwilowym zwiększeniu mocy silnika poprzez doładowanie go podtlenkiem azotu (tzw. nitro). Stosuje się ten zabieg na krótko i tylko w określonych sytuacjach (prosta droga, dobrej jakości nawierzchnia itd). I lepiej z tym doładowaniem nie przesadzać, bo inaczej szybko zniszczymy silnik.
Gdzie tu analogia do Xperii Z5 Premium? Bardzo prostą – ten telefon również wyposażony jest w niesamowite “wspomaganie”, jakim jest ekran o rozdzielczości 4K, ale okazuje się, że producent zaleca używanie go z równym umiarem, co doładowywanie nitro. I nie ma się czemu dziwić, bo pełna rozdzielczość 4K wymaga nie tylko dużo od ekranu smartfona, ale stawia też na baczność wszystkie podzespoły urządzenia, z procesorem na czele. A wtedy zużycie energii elektrycznej rośnie bardzo szybko, odwrotnie proporcjonalnie do czasu działania jego akumulatora.
W oficjalnym oświadczeniu firmy Sony (tłumaczenie własne) czytamy:
Xperia Z5 Premium jest wyposażona w wyświetlacz 4K o rozdzielczości 3840×2160 pikseli (bazując na standardzie SID) i pozwala na wyświetlanie zdjęć i filmów w rozdzielczości 4K. Wszelkie inne rodzaje materiału są wyświetlane w rozdzielczości Full HD lub niższej w celu optymalizacji wydajności urządzenia i wydłużenia czasu jego działania, zapewniając tym samym możliwość cieszenia się rozdzielczością 4K wtedy, gdy będzie to naprawdę potrzebne.
Innymi słowy, użytkownik Xperii Z5 Premium nie zobaczy i nie skorzysta z tej osławionej rozdzielczości 4K, o ile naprawdę się nie postara – nie uruchomi filmu w tej rozdzielczości lub odpowiednio dużych zdjęć. W innym przypadku może się spodziewać obrazu wyświetlanego maksymalnie w jakości Full HD, podobnie jak samochód wyposażony w możliwość doładowania podtlenkiem azotu, który na co dzień jeździ sobie spokojnie i tego nie wykorzystuje.
Z jednej strony trochę szkoda, prawda? Trochę głupio tak mieć ekran 4K i z niego zbyt często nie korzystać. Ale z drugiej strony lepiej mieć możliwość doładowania nitro, niż jej nie mieć – czasem naprawdę może się przecież przydać…