Zdecydowana większość badanych rodziców (91%) przyznała też, że wysłanie ich pociech do szkoły oznacza również poniesienie tzw. wydatków drobnych. Precyzując je, wskazano na ksero, druk dodatkowych materiałów edukacyjnych (takich jak ćwiczenia, mapy, etc.), zakup lub wywoływanie zdjęć robionych na wycieczkach czy imprezach szkolnych – blisko 80%, czy druk dyplomów – 28%.
Kwotowo średni nakład na wydatki drobne wynosi 106 zł miesięcznie. Dla jednej czwartej rodziców ponoszących tzw. wydatki drobne związane z edukacja swoich dzieci, (25%) suma ta jest zauważalnym obciążeniem, które musi być uwzględniane przy tworzeniu domowego budżetu.
Odsetek ten – przy niewielkim trendzie rosnącym – utrzymuje się na podobnym poziomie przez cały okres edukacji dziecka. Znaczenie tych wydatków w podobnym, wysokim stopniu zauważają rodzice uczniów zarówno podstawówek, jak i gimnazjów oraz liceów.
Bezpłatna edukacja – fakt czy mit?
“O tym, że początek roku szkolnego wiąże się z poważnymi wydatkami, wie każdy rodzic. Wysłanie pociech do szkolnej ławy oznacza sierpniowe zakupy podręczników, zeszytów, przyborów do pisania, stroju na WF, etc. – tak zwanej wyprawki. Myli się jednak ten, kto by uważał, że na tym kończy się drenaż portfela: nauka, mimo konstytucyjnego bezpłatnego dostępu do edukacji, wiąże się z dodatkowymi wydatkami, a te jednak trzeba ponosić przez cały rok szkolny. Oprócz kosztów “twardych”, takich jak opłaty za korepetycje, zajęcia dodatkowe czy koszty dojazdu, sporą część wydatków zajmują jednorazowe składki czy zakupy na rzecz ucznia – tzw. wydatki drobne. Te często umykają świadomości i klasyfikacji, lecz ich optymalizacja może zdecydowanie polepszyć stan rodzinnego budżetu” – wyjaśnia Ewa Pytlak, Marketing Coordinator Epson Polska.
Gdzie szukać oszczędności?
Znając skalę problemu warto poszukać sposobów, które pozwolą na zmniejszenie tych obciążeń. Jak w wielu innych obszarach na odsiecz przychodzi nowoczesna technologia. Jedną z możliwych dróg wyjścia jest cyfryzacja – liczbę wydruków można ograniczyć, dostarczając te same treści na ekran tabletu czy komputera przenośnego. Jednak w kontekście edukacji, poza ograniczeniami w postaci kosztów urządzenia oraz braku odpowiedniej infrastruktury, niesie to ze sobą ryzyko jeszcze silniejszej wirtualizacji życia dzieci, a w tym wieku jest to mocno kontrowersyjnym trendem. Co więcej spora część materiałów, które wskazali rodzice, funkcjonuje z definicji w środowisku “analogowym”. Poza ćwiczeniami do wypełniania, są to np. dyplomy czy zdjęcia klasowe, które sensowniej jest oglądać oprawione w ramkę, a nie na ekranie komórki czy monitorze.
Innym remedium jest wybór takich narzędzi druku, które pozwolą na swobodne tworzenie dokumentów, bez obciążenia dla kieszeni. W ciągu ostatnich kilku lat drukarki – sprzęt mniej spektakularny niż np. smartfony – także przeszły rewolucję technologiczną. Nowatorskie rozwiązania druku atramentowego pozwalają na radykalne obniżenie kosztów druku w domu czy szkole, obecnie może wynosić on poniżej 1 grosza za stronę A4 czy tylko 16 gr za świetnej jakości zdjęcie.
Rewolucja ta wynika głównie z wprowadzenia w innowacji w postaci systemu Ink Tank System (ITS) autorstwa Epson. Dzięki temu technologia druku atramentowego nie tylko złapała drugi oddech, ale wręcz bije na głowę popularne dotąd laserówki. System stałego zasilania w atrament (ITS), bazuje na zintegrowanych, samodzielnie uzupełnianych zbiornikach na atrament. Uzupełnia się tylko zużyty tusz, dokładnie w miarę potrzeby, bez każdorazowego zakupu nowych kartridży.
W kontekście badania IPSOS przekłada się to na zastosowania praktyczne. Wykorzystanie takiej drukarki pozwala na czytelne obniżenie wydatków drobnych o przynajmniej 760 zł rocznie, i to z uwzględnieniem kosztu zakupu samego urządzenia. Jeśli pomnożymy to przez ilość takich drukarek wykorzystywanych w szkole, oszczędność jest oczywista, a zaoszczędzona suma może być wykorzystana na inne pomoce szkolne.