Co było dalej, wie wielu z nas. Dzięki charyzmatycznemu, perfekcjonistycznemu i tryskającemu pomysłami Jobsowi Apple odbiło się od dna, stając się obecnie najbardziej wartościową marką na całym świecie. Niezwykła historia, która inspiruje obecnie kolejnych twórców filmowych, ale… my przecież nie o tym. Ballmerowi w udzielonym kilka dni temu wywiadzie chodziło bowiem o proste stwierdzenie faktu, że dofinansowanie ze strony Microsoftu było niejako podaniem ręki wrogowi, który w rezultacie odzyskał siły, przerósł łaskawego pomocodawcę i jest teraz dla niego głównym rywalem na rynku sprzętu, oprogramowania i usług. To rzeczywiście było nierozsądne ze strony Microsoftu, a według Ballmera – to była najbardziej szalona rzecz, jaką kiedykolwiek uczyniła ta firma.
Ale my mamy nieco inne zdanie. No dobra, wspieranie firmy Apple poprzez zakup udziałów w tej firmie rzeczywiście zbyt mądre zapewne nie było, ale jeszcze bardziej szalona była… sprzedaż tych udziałów w 2003 roku (lub zgodzenie się na nią jako jednego z warunków umowy w roku 1997). Gdyby Microsoft zachował te udziały, to włożone 150 milionów dolarów miałoby obecnie wartość (dane z zeszłego roku) około 22 miliardów dolarów. To byłby całkiem niezły zwrot zainwestowanej gotówki, prawda?