Nowe przepisy likwidują też opłaty roamingowe na terenie UE, ale w tym tekście skupmy się na neutralności sieci. Nowe przepisy pozwalają na stworzenie szybszych “linii internetowych” dla konkretnych usług. Najprościej będzie to wytłumaczyć na przykładzie:
Załóżmy na przykład, że YouTube z jakiegoś powodu podpisuje umowę z waszym dostawcą internetu, dzięki której w końcu możecie oglądać płynnie strumieniowane z YouTube materiały wideo w jakości 4K i 60 klatkach na sekundę. Albo na przykład wasz operator komórkowy podpisze umowę ze Spotify, dzięki której strumieniowanie muzyki z chmury nie będzie na przykład wliczało się do waszego miesięcznego pakietu danych – to daje “nieuczciwą” przewagę Spotify.
Przeciwnicy takiego rozwiązania argumentują swoje obawy tym, że mniejsi usługodawcy nie będą w stanie utrzymać się na rynku usług sieciowych. Do tego dostawcy internetowi mogą na przykład priorytetyzować dane ze względu na ich typ – np wideorozmowy na platformie Skype otrzymają o wiele szybszy transfer niż np ściąganie poczty-email. Taka sytuacja oczywiście godzi w użytkowników, którzy korzystają z szyfrowania danych przed ich przesłaniem – jeśli serwer naszego dostawcy nie jest w stanie rozpoznać rodzaju przesyłanych przez nas informacji, raczej nie zostaną one przesłane z najszybszą możliwą prędkością.
Internet różnych prędkości to całkowita zmiana koncepcji, która stosowana była do tej pory. Obrońcy neutralności internetu twierdzą również, że obecna formuła działania sieci przyczyniła się do jej ogromnego wpływu na… chyba nie przesadzimy, jeśli napiszemy, że Internet ma ogromny wpływ na wszystko.
Po tym, jak ustawa zostałą zatwierdzona przez Parlament Europejski (BEREC), zajmie się nią Organ Europejskich Regulatorów Łączności Elektronicznej, który ma 9 miesięcy na przygotowanie sugestii wprowadzenia nowych przepisów dla poszczególnych państw należących do UE. W tym czasie ustawę można jeszcze dopracować na tyle, aby zniknęły z niej wszystkie zapisy umożliwiające na wprowadzenie internetu różnych prędkości.