Wiedźmin 3: Serca z Kamienia – recenzja

Wiedźmin 3: Serca z Kamienia – recenzja

Gdy pierwszy raz grałam w Wiedźmina musiałam robić to na szybko, by wyrobić się na czas z recenzją. Tym razem postanowiłam, że dam sobie tyle czasu, ile potrzebuję, by zanurzyć się w Sercu z Kamienia. Dodatek trafił do mnie w momencie,gdy na liczniku gry, przy drugim podejściu na najwyższym poziomie trudności miałam wybite już ponad 300 godzin. Zastanawiałam się, czy po takim szmacie czasu Redzi będą mnie w stanie jeszcze czymkolwiek zaskoczyć. W końcu walczyłam już z najróżniejszymi potworami, zgłębiłam tajniki mocnych odwarów i eliksirów, rozkochałam w sobie nie jedną przedstawicielkę płci pięknej. Teraz mogę już tylko z pokorą zwiesić głowę i z najszczerszym uśmiechem stwierdzić, że Polacy zrobili jedno z najlepszych DLC z jakimi spotkałam się w życiu, pod pewnymi względami nawet przewyższające podstawową wersję gry!

Dodatek można rozpocząć dwojako – albo rozpoczynając zadanie w uprzednio zapisanym stanie gry (sugerowany poziom doświadczenia to 32), albo rozpocząć nową grę, w której Geralt posiada już 30 poziom i może przejść bezpośrednio do zadania bez konieczności zgłębiania się w wątek główny podstawki.

Historia rozpoczyna się trywialnie. Geralt podejmuje się zlecenia zabicia tajemniczego potwora grasującego w kanałach Novigradu. Misję tę zleca mu główny bohater dodatku – przywódca zbójnickiej bandy – Olgierd von Everec. Postać ta od razu wzbudziła moją sympatię swoim twardym, bezwzględnym charakterem i manierom szlachcica, a także emanującym ze spojrzenia smutkiem. Już w zwiastunie dodatku można zobaczyć, że Olgierd posiada niezwykłą moc, która sprawia, że jest niebywale groźnym przeciwnikiem. Jak posiadł nieśmiertelność? Czy został obłożony klątwą? Czy taki się po prostu urodził? Poznawanie historii jego życia będzie głównym tłem fabularnym i tak jak w przypadku Krwawego Barona Wasze odczucia co do postaci Olgierda z czasem będą ulegać przeobrażeniom.

Punktem zapalnym opowieści będzie jednak coś innego. Geralt popadnie w niezłe tarapaty, z których wyciągnie go postać obecna w podstawce. Gauntera o’Dim, zwanego Panem Lusterko, powinniście kojarzyć z misji w Białym Sadzie, gdzie wiedźmin poszukiwał Yennefer. Tym razem jego pomoc nie będzie bezinteresowna… Tu niestety muszę już zasznurować usta, bo dalsza fabuła stanowi rzecz jasna najciekawszą stronę gry.

Mogę jednak zdradzić, że w ciągu tych kilkunastu godzin zobaczycie naprawdę interesujące rzeczy. Polski folklor uderzy Was w oczy na wiejskim weselu (ach, nie ma to jak wiedźmin biorący udział w konkursie na laur Świniopasa), postać dbająca o ogród w pewnym opuszczonym dworze wywoła grozę, a rewelacyjna misja ze skokiem na dom aukcyjny utrzymana w klimacie “Ocean’s Eleven” na długo zapadnie Wam w pamięć. Ponadto nie brakuje tu ciekawych rozwiązań, których nie zrealizowano w podstawce – w pewnym momencie Geralt wkroczy do świata obrazu, w którym będzie musiał odtworzyć wspomnienia, natomiast finałowa walka opierać się będzie bardziej na zdolności logicznego myślenia niż na machaniu mieczem, co – moim zdaniem – mocno zwiększyło satysfakcję z zabawy. Powiem nawet więcej – końcówka podstawki nie wywołała we mnie takich emocji jak właśnie epilog “Serca z Kamienia”. Absolutne mistrzostwo.

Oczywiście oprócz głównego zadania znajdziemy tu kilka misji pobocznych, głównie związanych z dwoma handlarzami z Ofiru, oraz typowymi poszukiwaniami lepszego ekwipunku. Nie wyróżniają się one niczym od tego, co widzieliśmy w podstawce. Wyjątek stanowi tu wątek romansowy, który z miejsca stał się moim ulubionym z całej gry. Dużą zasługą jest kreacja samej Shani, rudowłosej medyczki z Akademii Oxenfurckiej, którą poznaliśmy w pierwszej odsłonie serii. Dziewczyna jest bystra, naturalna i dowcipna, a romans z nią wydaje się najbardziej rzeczywisty i pasujący do charakteru Geralta. Nie ma w nim przesadnych fajerwerków (zapomnijcie o gadżetach w stylu jednorożca), za to jest dużo ciepła, romantycznych widoków i szczerości.

Muszę wspomnieć Wam jeszcze o jednej ważnej zalecie tego dodatku. Przypomnijcie sobie jakąkolwiek walkę z głównego wątku w podstawce. Nie były one zbyt angażujące prawda? Owszem, grając na najwyższym poziomie nie obyło się bez tworzenia odwarów, ale sami przeciwnicy byli zrobieni nieco na jedno kopyto i jakby pozbawieni finezji. W dodatku jest inaczej. Już pierwszy z potworów napsuł mi krwi i wywołał ból palców od wciskania sekwencji uników. Dalej spotkacie też monstrum tworzące kopie samego siebie, upiora czerpiącego energię z obrazów, czy szkaradną postać machającą wielkim toporem i atakującą kośćmi wypluwanymi z ziemi. Każda z tych potyczek na pewno zapadnie w pamięć i da Wam dużą satysfakcję.

Jak widać za 39,99 zł otrzymuje się naprawdę dużo i jeśli przeszliście już wzdłuż i wszerz uniwersum trzeciej części Wiedźmina, to “Serca z Kamienia” muszą znaleźć się w Waszej biblioteczce. Dodatek udowodnił to, o czym mówiono już wielokrotnie – CD Projekt RED stworzył świat, w którym naprawdę chce się przebywać i w którym da się jeszcze opowiedzieć wiele fascynujących historii. Z niecierpliwością pozostaje tylko czekać na kolejny – jeszcze dłuższy- dodatek, który zadebiutuje w pierwszej połowie przyszłego roku.

Ocena: 99/100

Plusy:

+ Scenariusz

+ Tajemnicze i fascynujące nowe postacie

+ Wątek romansowy

+ Urozmaicone i wymagające walki z potworami

+ Satysfakcjonujący epilog

Minusy:

– Niezbyt kreatywne misje poboczne

Tytuł: Wiedźmin 3: Serca z Kamienia
Producent: CD Projekt RED
Wydawca: CD Projekt RED
Platforma: PC, PS4, Xbox One
Data premiery: 13 październik 2015
Cena: 39,99 zł (wersja cyfrowa), 69,99 zł (wersja pudełkowa limitowana z kartami do gry w Gwinta)
Język: polski (dubbing + napisy)
PEGI: 18