Poznańskie studio MerixGames już teraz ma powody do dumy. Kopanito otrzymało już szereg nagród na różnych imprezach dla graczy (PGA – “Największe Odkrycie Targów”, Pixel Haven – “Grand Prix”, Pixel.Awards -“Best Roots”, “Big Bang”, “Best Gameplay”). Gra zaintrygowała także steamowych wyjadaczy, dzięki czemu tytuł pojawił się także na platformie Valve. Jest to o tyle fenomenalne, że samemu twórcy Sensible Soccer – Jonowi Hare- nie udało się ostatnio pozyskać na Kickstarterze funduszy dla następcy swojego hitu z lat ’80, którym przecież Kopanito jest inspirowany. Jak gra sprawdza się jednak w praktyce? Czy rzeczywiście zaspokoi fanów piłki nożnej?
Na to pytanie Wam nie odpowiem, gdyż fanką tego sportu nie jestem i od wszelkich produkcji komputerowych z tego gatunku trzymam się z daleka. Ale za młodu zagrywałam się namiętnie z tatą w Tecmo World Cup Soccer na Pegasusie więc sympatię do takich casualowych, luźnych produkcji mam.
Kopanito od razu przypadł mi do gustu jeśli chodzi o oprawę wizualną. Wbrew modzie na rozpikselizowane pseudoretro twórcy postawili na kreskówkową, minimalistyczną grafikę. Piłkarze poruszają się płynnie po boisku i wszelkie animacje cieszą oczy. Podczas meczu nie ma czasu na oglądanie twarzy ludzików, ale te widoczne są u góry ekranu i kątem oka da się zauważyć, jak przeżywają nasze zwycięstwa czy porażki.
Kopanito nie jest oczywiście symulatorem. To produkcja skupiona na zręczności. Stąd też zawodników z przeciwnej drużyny możemy faulować do woli, ślizgać się po boisku i – a jakże! – używać powerupów. Do dyspozycji jest teleport, magnes, którym przyciągniemy piłkę, wiatrak, który odepchnie ją od bramki, czy superstrzał, przed którym bramkarz się nie obroni. Podczas podawania piłki do innego zawodnika możemy także zwolnić czas by lepiej wycelować.
Kampania dla pojedynczego gracza szybko mi się jednak znudziła. Te 16 turniejów i lig z różnych stron świata to dla mnie o wiele za dużo, tym bardziej, że każdy mecz wygląda praktycznie tak samo. Zmieniają się stadiony, ale fun z gry spada proporcjonalnie do ilości spędzanego przy niej czasu. Myślę, że o wiele lepiej mogłoby być, gdyby drużyny także różniły się czymś więcej niż tylko oprawą wizualną. Na szczęście z informacji na Steamie wynika, że twórcy planują wprowadzić atrybuty wśród zawodników takie jak wytrzymałość czy szybkość, więc może wówczas takie długie granie i odblokowywanie kolejnych drużyn nabierze sensu.
O wiele fajniej gra się mecze towarzyskie w trybie lokalnym z drugim graczem (nie podepniecie jednak drugiej klawiatury- wymagany jest pad). Maksymalnie można grać nawet w pięć osób – wtedy mecze rozgrywa się w dowolnej konfiguracji (np. 2 vs 2, 4 vs AI). I na tym aspekcie zabawy moim zdaniem powinni skupić się twórcy – w końcu w grach rywalizacyjnych najlepiej toczy się potyczki przeciwko drugiej, żywej osobie, a nie sztucznej inteligencji. Niestety Kopanito nie posiada sieciowej wersji multiplayera i raczej się na nią nie zanosi. Taka decyzja w dzisiejszych czasach jest dziwna, ale być może twórcom zależało wyłącznie na starej zabawie na kanapie- produkcji oferujących bowiem tylko taki tryb wieloosobowy jest jak na lekarstwo, więc to kolejna rzecz, którą Kopanito wyróżnia od innych zręcznościówek.
Należy pamiętać też, że gra ma za sobą dopiero 11 miesięcy prac i tak naprawdę nie jest jeszcze ukończona. Na Steamie kupicie ją tylko w opcji Wczesnego Dostępu, a na konsolach PS4, Xbox One i WiiU zobaczymy ją dopiero w przyszłym roku. To daje nadzieje na to, że twórcy zbiorą odpowiedni feedback od graczy i wprowadzą do Kopanito pożądane funkcje i zmiany.