W zeszłym roku do dystrybucji trafiło aż 1,4 miliarda nowych smartfonów. Ciężko to sobie nawet wyobrazić, a przecież do tej liczby należałoby jeszcze doliczyć zwykłe telefony. Jedynka, czwórka, a potem zero, zero, zero, zero, zero, zero, zero i zero.
Pisaliśmy już, kto podzielił się w zeszłym roku największymi kawałkami tego tortu. Na czele pozostaje Samsung przed Apple, ale spory krok do przodu zrobili też chińscy producenci – Huawei i Lenovo. Jeśli interesują Was szczegółowe statystyki – zapraszam do przeczytania tej informacji.
Oprócz rywalizacji producentów mamy jednak również do czynienia z bardziej ogólną walką o popularność poszczególnych mobilnych systemów operacyjnych. Tu zdecydowanie wygrywa Android, bo ma w drużynie wielu mocnych zawodników, podczas gdy Apple reprezentuje tylko jeden prawdziwy mocarz. No i są jeszcze inne systemy, po części niezwykle niszowe, ale jeden z nich – różne odmiany mobilnych Windows – traktowany był do niedawna jako trzeci ważny, liczący się gracz. Nawet jeszcze w schyłkowym (bo wszyscy czekali już na Windows 10…) roku 2014 sam Microsoft sprzedał 10,5 miliona smartfonów z rodziny Lumia tylko w ostatnim kwartale. A jak było w roku 2015?
Cieniutko. Katastrofalnie cieniutko. Nie znamy całkowitych wyników sprzedaży, ale Microsoft przyznał, że spadek wpływów z tego tytułu sięgnął 49 procent. Zaś o ile w ostatnim kwartale 2014 roku sprzedanych zostało 10,5 miliona Lumii, to w tym samym okresie w 2015 roku nabywców znalazło tylko 4,5 miliona tych urządzeń. To nawet mniej, niż połowa.
Oczywiście nadal możemy jeszcze doczekać się cudownego odbicia sprzedaży po ostatecznym wejściu Windows 10 na rynek (również dla starszych modeli) oraz wypuszczeniu przez Microsoft większej liczby modeli budżetowych. Ale jak na razie, zwłaszcza z perspektywy tak potężnej firmy, sprzedaż smartfonów Lumia to po prostu katastrofa.