Meizu m2 dostępny jest w naszym kraju w cenie nieprzekraczającej 600 złotych. To cena, jak na telefon wypuszczony na rynek w bieżącym sezonie handlowym, która sugeruje wiele kompromisów. Pisząc wprost: to dolna półka cenowa. Nie ta najniższa, ale to zdecydowanie urządzenie dla tych oszczędnych lub mniej zamożnych, którzy są gotowi zrezygnować z zalet drogich, sztandarowych dla danej marki telefonów. Jak się jednak okazuje, m2 zaskakuje na wielu różnych płaszczyznach. Żaden z niego konkurent dla iPhone’a, ale w swojej cenie oferuje całkiem sporo.
Telefon ma charakterystyczny wygląd, choć jego wzornictwo miejscami jest wyraźną kopią tego stosowanego przez Apple’a. Wystarczy zwrócić uwagę na pojedynczy przycisk sprzętowy w tym androidowym telefonie, z powodu którego jego obsługa jest ciut na siłę odmieniona. Choć nawigacja za pomocą przycisku i wykonywanych palcem gestów (każdy gest to emulacja innego androidowego przycisku nawigacyjnego) nie jest aż tak uciążliwa, a niektórym może się spodobać.
O podstawach słów kilka
Wyświetlacz telefonu jest zaskakująca przyzwoity. To 5-calowy ekran HD chroniony przez szkło Asashi Dragontrail. Wyraźny (294 ppi), barwny obraz robi wrażenie, ale do doskonałości mu daleko, głównie przez mizerną jasność. Nie pomagają też słabe kąty widzenia i wrażliwe na odblaski szkło. W tej półce cenowym jego jakość zaskakuje, nie jest to jednak żadne objawienie.
Boczne przyciski telefonu na szczęście nie są już tak “innowacyjne” jak ten nawigacyjny. Znajdziemy je po prawej stronie telefonu w standardowym układzie. Oprócz tego, również standardowo, microUSB i głośnik na dole a złącze słuchawkowe na górze. “Plecki” telefonu wykonane są z dobrej odmiany plastiku. Telefon bardzo dobrze leży w dłoni dzięki swoim zaokrąglonym krawędziom, jest też lekki (131 g). Meizu m2 ma 16 GB pamięci (dla użytkownika dostępnych jest 10 GB), można ją rozszerzyć za pomocą karty microSD.
Meizu m2 współpracuje z polskimi sieciami LTE i posiada 2 GB pamięci RAM, 1,3-gigahercowy czterordzeniowy procesor Mediatek i akumulator o pojemności 2500 mAh.
Czy Google powinien skopiować pomysły z Flyme OS?
Całością zarządza system operacyjny Flyme 4.5, który jest niczym innym jak przerobioną wersją Androida 5.1. Zmiana nazwy jest jednak uzasadniona: nawigacja po interfejsie i jego wygląd zostały znacząco odmienione. Z premedytacją napisałem “odmienione” zamiast “usprawnione”, bo mimo długiego czasu spędzonego z telefonem, nadal nie jestem pewien, czy pomysły Meizu mają sens, czy też są wprowadzone tylko po to, by na siłę się wyróżniać z tłumu. Flyme OS się sprawdza, ale czuję że wizja Google’a ma większy sens.
Sama zmiana trzech przycisków sprzętowych na jeden obsługujący gesty wymusiła na Meizu wiele zmian projektowych w systemie. Wciśnięcie przycisku to “wstecz”, zaś przytrzymanie go to “home”. By wywołać menu przełączania się między aplikacjami, należy wykonać ruch palcem od dołu ekranu. Skomplikowane? No właśnie. Crapware przeznaczony dla chińskiego rynku i w Polsce bezużyteczny nie poprawia sytuacji, choć drobne wpadki w tłumaczeniu, a w szczególności polskie nazwy systemowych dzwonków i melodii, wprawiają za każdym razem w dobry humor.
Używanie i fotografowanie
Meizu m2 posiada 13-megapikselowy aparat z LED-ową lampą błyskową i 5-megapikselową kamerę do wideorozmów. Potrafi nagrywać filmy w jakości 1080p a aplikacja aparatu jest zaskakująco dobrze zaprojektowana. Niestety, działa też dość wolno, a czasami potrafi się wręcz zawiesić. Całość sprawia jednak dobre wrażenie, a po którejś z kolei aktualizacji systemu może się okazać wzorem dla innych.
Sam aparat to słaby punkt m2, również w jego kategorii cenowej. Nieostre, wyprane z kolorów zdjęcia to coś oczywistego w tej półce cenowej przed dwoma laty. Dziś aparat działający “tyle o ile” nie powinien znaleźć się w telefonie droższym niż 450 złotych. Zresztą, zobaczcie sami. Z łaskawości wybrałem najlepsze chwile:
Na szczęście możemy przejść do przyjemnych rzeczy, a więc do tego, jak sam telefon działa. I, jak się okazuje, MediaTek MT6735 z Flyme 4.5 i 2 GB RAM-u współpracują naprawdę dobrze. Wielozadaniowość działa, telefon rzadko każe na siebie czekać. Właściwie jedyną aplikacją, która mogłaby działać szybciej, była przeglądarka internetowa. A Meizu m2 radził sobie nawet z popularnymi grami mobilnymi.
Czas pracy na akumulatorze jest również znośny. Osiem godzin korzystania non stop czy też niecała doba w typowym wykorzystywaniu telefonu (wszystko ustawione na automat, pobieranie maili, synchronizacja aplikacji, słuchanie muzyki, zdjęcia, przeglądanie internetu i mediów społecznościowych) to dobre wyniki. Z pewnością nie wyróżniają się na plus, ale też trudno im coś zarzucić.
Czy warto?
Meizu m2 to poręczny, zgrabny, świetnie leżący w dłoni telefon z łącznością LTE, kosztujący relatywie niewielkie pieniądze. Ma kiepski aparat i nie do końca wygodny system operacyjny, ale na tym właściwie jego ewidentne wady się kończą. Działa szybko i sprawnie, ma przyzwoity czas pracy na akumulatorze i właściwie, to nieco mniej wymagający użytkownik nie powinien mieć mu nic do zarzucenia.
Meizu m2 to żaden chiński szwindel. To telefon równie dobry, co jego ciut droższe odpowiedniki znanych producentów. Z pewnością polskim rynkiem nie wstrząśnie, ale jeżeli nie chcesz wydawać za dużo pieniędzy na telefon i nie jesteś wkręcony we wrzucanie fotek na Instagram: Meizu m2 to jeden z dobrych wyborów.