Przedstawiciele NHTSA zgodzili się z Google w kwestii tego, że autonomiczny samochód można uznać za kierowcę pojazdu:
Zgadzamy się z Google, że ich autonomiczne pojazdy nie będą miały kierowcy w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, które obowiązywało przez ponad 100 lat.
To bardzo ważna wiadomość. Google i inne firmy, które aktualnie pracują nad swoimi autonomicznymi samochodami narzekają na skostniałe przepisy prawa, które w znaczącym stopniu opóźniają testy autonomicznych pojazdów i będą stanowić ogromny problem w momencie, w którym autonomiczne samochody będą gotowe na wprowadzenie do sprzedaży.
W stanie Kalifornia na przykład, przepisy ruchu drogowego ściśle regulują kwestię umieszczenia kierownicy i pedałów w samochodach. Autonomiczny pojazd Google’a nie potrzebuje tych elementów – co więcej, Google twierdzi, że zamontowanie ich w autonomicznym aucie może obniżyć poziom bezpieczeństwa jazdy. W jaki sposób spytacie? Google twierdzi, że próby przejęcia kontroli nad autonomicznym samochodem przez jego pasażera, mogą w niektórych sytuacjach doprowadzić do niebezpieczeństwa na drodze.
W styczniu przedstawiciele NHTSA zadeklarowali, że są gotowi na zmianę niektórych przepisów w kodeksie drogowym, żeby dostosować je do konceptu autonomicznego samochodu. To oczywiście trochę potrwa, jednak nie jest to zbyt wielkim problemem – żadna firma, pracująca obecnie nad autonomicznymi pojazdami nie jest gotowa, aby wprowadzić je na rynek.
To jednak w końcu ulegnie zmianie. Agencja NHTSA zadeklarowała, że jest gotowa uznać autonomiczne pojazdy, jako pełnoprawnych kierowców, co z kolei oznacza, że podróżujący nimi pasażerowie nie będą ponosić odpowiedzialności za łamane przez nie przepisy ruchu drogowego. Teoretycznie więc, wszystkie mandaty wystawione samochodom Google’a, będą regulowane przez producenta.