Jak twierdzi Weisler (zresztą wtórują mu inni producenci), Windows 10 nie spełnił nadziei pokładanych w nim przez producentów komputerów. Jego wprowadzenie nie stanowiło bodźca do wymiany sprzętu i zakupy nowego komputera wraz z nowym systemem operacyjnym, ponieważ system (w formie aktualizacji) rozdawany jest w przypadku znacznej liczby użytkowników za darmo. Efekt? O ile w pierwszym kwartale 2015 roku poziom wpływów firmy HP wyniósł 13,86 miliarda dolarów, o tyle pierwszy kwartał 2016 przyniósł już tylko 12,25 miliarda dolarów.
Trudno z tą opinią polemizować, bo z punktu widzenia producentów i sprzedawców sprzętu komputerowego (zwłaszcza “zwykłych” pecetów) rzeczywiście znacznie lepsza była sytuacja, jaka miała miejsce przy premierach poprzednich systemów Microsoftu, takich jak Windows 7 czy Windows 8. Zwykle okazywało się, że relatywnie najtańszą opcją był zakup systemu przy okazji wymiany całego sprzętu na nowy, podczas gdy kupowanie go oddzielnie było mniej opłacalne. Dlatego w takich momentach wiele osób decydowało się właśnie na zakup nowego komputera, wraz z nowym systemem operacyjnym.
Oczywiście inaczej tę sytuację oceniać możemy my, użytkownicy. Z naszej perspektywy możliwość darmowej wymiany (aktualizacji) systemu na nowszy oceniać należy zdecydowanie pozytywnie, choć – tak na marginesie – Microsoft nie powinien stosować różnego typu sztuczek zmuszających nas do tego trochę na siłę. Ideałem jest sytuacja, w której rozwijamy niezależnie stronę hardware’ową, a oddzielnie software’ową – aktualizujemy system czy aplikacje wtedy, gdy chcemy, i podobnie robimy z wymianą sprzętu na lepszy, nowszy, mocniejszy.
Microsoft zbliżył się trochę do tego ideału, ale… na jak długo?