Wykonana z silikonu Joule ma jeden cel – dostarczyć swojemu użytkownikowi dawkę kofeiny przez skórę. Zamiast energetycznego kopniaka, jakiego daje poranna kawa, Joule dostarcza kofeinę przez cały dzień – tak długo jak życzy sobie tego użytkownik. Całość działa podobnie jak plastry nikotynowe, z tą różnicą, że plasterki Joule naklejamy wewnątrz bransoletki, a nie na gołe ciało. Dzięki temu na naszej skórze nie będzie śladów od kleju, a gdy poczujemy, że mamy już dość kofeiny na dziś wystarczy ściągnąć bransoletkę i założyć następnego dnia. Pojedynczy plasterek będzie uwalniał kofeinę w trybie ciągłym przez 4 godziny, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by używać bransoletki tylko wtedy, gdy nie mamy dostępu do filiżanki ciepłej kawy.
Stosowanie Joule pomaga zapobiegać huśtawkom nastrojów związanym z nagłym spadkiem dawki kofeiny w ciągu dnia, a także nie wpływa na barwę naszych zębów czy nieświeży oddech. Rezygnacja z tradycyjnej kawy ze śmietanką i cukrem pomoże też w walce z nadwagą. Oczywiście nadużywanie Joule może także negatywnie wpłynąć na nasze zdrowie, więc twórcy zalecają umiar w stosowaniu produktu. Szkoda, że nie pomyślano tutaj o odpowiednim sensorze i aplikacji, która pokazywałaby dzienne zużycie kofeiny, ale z drugiej strony – wtedy koszt samej bransoletki musiałby być znacznie droższy. A tak Joule jest dostępna za 29 dolarów – w tej cenie otrzymujemy też 30 plasterków. Każdy następny zakup plastrów to wydatek rzędu 27 dolarów.