Projekt Natick to nowa, “testowa”, inicjatywa Microsoftu, dzięki której być może za kilka lat całkiem normalnym będzie to, że duże centra danych umieszczane będą pod wodą. Zanim jednak do tego dojdzie do masowego “zatapiania” komputerów, Microsoft musi przeprowadzić cały szereg testów.
Na szczęście już się zaczęły. Kapsuła o średnicy 2,5 metra została umieszczona na dnie Pacyfiku, tuż przy miasteczku San Luis Obispo w centralnej Kaliforni. Naukowcy Microsoftu umieścili w niej ponad 100 czujników, które na bieżąco sprawdzały ciśnienie, wilgotność i inne warunki, dzięki czemu mogli się przekonać, czy ich koncepcja polegająca na umieszczaniu bardzo drogiego sprzętu elektronicznego na dnie oceanu ma jakikolwiek sens.
Co się okazało?
Takie rozwiązanie nie tylko ma sens – warunki w kapsule z maszyną testową okazały się na tyle dobre, że przez 105 dni, które spędziła pod wodą, przydzielono jej nawet kilka komercyjnych zadań z chmury Microsoft Azure. Do tego, oprócz braku problemów z chłodzeniem, dno oceanu zapewnia też dwa dodatkowe atuty: bardzo tani grunt, do tej pory praktycznie niewykorzystywany, który, żeby było jeszcze piękniej, znajduje się bardzo blisko dużych, nadbrzeżnych aglomeracji miejskich. A jak wiadomo – im bliżej znajduje się serwer, tym szybciej (zakładając, że reszta warunków jest idealna) możemy się z nim połączyć.
Co prawda w razie awarii w środku nocy, ciężko byłoby wysłać serwisanta na dno oceanu, ale kto wie? Może podwodne centra danych wykreują kilka nowych, ciekawych profesji (głębinowy serwisant IT?). Pytanie co stanie się z tą całą energią cieplną, po tym jak zaczniemy masowo korzystać z dna oceanów?