Jeśli jesteś (nie)szczęśliwym posiadaczem iPhone’a 6 lub 6 Plus i twój smartfon przestał działać po tym, jak oddałeś go do reperacji w niezależnym serwisie, to nie mamy dla Ciebie dobrej informacji. Twój telefon to już trup, a zapisane na nim zdjęcia czy dane zostały bezpowrotnie utracone – o ile zainstalowałeś na nim najnowszą wersję systemu iOS 9.
Wszystko za sprawą błędu “Error 53”, który pojawia się właśnie w takich sytuacjach. Żeby była zupełna jasność – odbieramy z serwisu naprawiony, działający telefon, a błąd pojawia się dopiero po aktualizacji oprogramowania. Oprogramowania, które między innymi sprawdza, czy “na pokładzie” iPhone’a znajdują się oryginalne części, z którymi wyszedł z fabryki. Jeśli ich nie znajduje (bo w czasie naprawy zostały wymienione), urządzenie jest totalnie blokowane.
Jak tłumaczy się Apple? Oczywiście chodzi o Wasze dobro! I bezpieczeństwo! Dane w smartfonie chronione są poprzez wbudowany czytnik linii papilarnych, który jest z kolei połączony z odpowiednimi podzespołami wewnątrz urządzenia, oraz oczywiście z przechowywanymi danymi umożliwiającymi rozpoznanie odcisku palca użytkownika. Jeśli to połączenie zostaje w jakiś sposób zakłócone, odbierane jest to jako sygnał zagrożenia dla bezpieczeństwa danych, więc na wszelki wypadek Wasz iPhone czym prędzej popełnia sepuku. I żeby była jasność – ta sytuacja nie dotyczy tylko napraw związanych z Touch ID, ale także chociażby z wymienianiem uszkodzonego ekranu czy innymi ingerencjami polegającymi na użyciu części nowych podzespołów.
Jak to tłumaczą użytkownicy? Ci łagodniej nastawieni mają tylko pretensje do Apple o to, że nie poinformowało, nie uprzedziło odpowiednio wcześniej, że sytuacje związane z Error 53 mogą mieć miejsce, jeśli skorzystamy z niezależnego serwisu napraw telefonów. Ci bardziej wkurzeni mówią wprost, że Apple tym niezbyt czystym zagraniem chce przekonać użytkowników swoich urządzeń do korzystania wyłącznie z własnych punktów serwisowych.