Na jakiej podstawie służby mogą chcieć sprawdzić to, co oglądamy w internecie? Ustawa przewiduje następujące uzasadnienia: “zapobieganie lub wykrywanie przestępstw”, “ratowanie życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych” i “realizacja zadań ustawowych”. Po podaniu jednego z wymienionych powodów, wybrana służba dowie się z jakich stron i usług internetowych korzystaliśmy, ile trwały poszczególne sesje i co wysyłaliśmy z naszego komputera (łącznie z zapytaniami do wyszukiwarki).
Po “dodatkowej” zgodzie wydanej przez sąd, służby mogą otrzymać również dostęp do naszej “internetowej korespondencji”, czyli e-maili i zapisu czatów. To bardzo ogólnie sformułowana reguła, co w dzisiejszych czasach, przy takiej liczbie dostępnych form komunikacji internetowych, może okazać się bardzo podatnym na nadużycia punktem tej ustawy.
Co ciekawe, dzień przed tym, gdy nowelizacja ustawy wejdzie w życie, zaczyna obowiązywać wyrok Trybunału Konstytucyjnego z lipca 2014 roku, w którym TK orzekł niekonstytucyjność niektórych podstaw prawnych kontroli operacyjnej opisanej w poprzedniej wersji ustawy.
Nie był to jedyny brak, oprócz tego TK stwierdził brak niezależnej kontroli pobierania danych telekomunikacyjnych przez służby; brak zasad niszczenia podsłuchów osób zaufania publicznego (np. adwokatów czy dziennikarzy); brak obowiązku niszczenia przez ABW, CBA i SKW zgromadzonych danych nieprzydatnych.