1. Folder w chmurze
Wydawałoby się, że najprostsze rozwiązanie polega na przeniesieniu zasobów do jednego z serwisów oferujących przestrzeń dyskową w chmurze. Szkopuł w tym, że większość tego typu rozwiązań działa na zasadzie automatycznie synchronizującego się na różnych platformach katalogu. Jeśli mamy w nim 5 GB danych, to te dane również zajmą miejsce na naszym dysku. Zatem nic w efekcie nie zyskujemy. Wyjściem jest dostęp do plików poprzez interfejs WWW. W ten sposób bez problemu można przecież oglądać zdjęcia czy strumieniowane filmy. Niestety, takiego rodzaju dostępu, w większości wypadków, nie zapewnia Eksplorator Windows, więc bez pomocy przeglądarki internetowej ani nie otworzymy lokalnie np. zapisanego w chmurze dokumentu, ani go tam nie zapiszemy. Wszystko zmienia się, jeśli jako przestrzeń dyskową w Sieci wybierzemy OneDrive Microsoft u i będziemy korzystać z Windows 8.1. Foldery OneDrive nie tylko są widoczne w Eksploratorze plików, ale mogą zawierać jedynie metadane, a nie fizyczne pliki. Oznacza to, że zgromadzone zasoby przeglądamy jak w smartfonie i dopiero w momencie, kiedy chcemy otworzyć jakiś plik, jest on ładowany na nasze urządzenie.
2. Karta SD
Ten sposób polega na wykorzystaniu gniazda karty pamięci SD do powiększenia ilości wolnego miejsca w komputerze. W przypadku tabletów wystarczy, że kupimy kartę microSD o potrzebnej nam pojemności i dobrych parametrach szybkościowych. Naszym zdaniem niezbędne minimum to karta zakwalifikowana jako Class 10 U1. Jeśli rozbudowujemy ultrabooka, musimy sprawdzić, czy taką operację da się w ogóle przeprowadzić. Przykładowo w pięknych i drogich Macbookach karta będzie wystawać z gniazda i jeśli ją tam zostawimy na stałe, to jest kwestią czasu, kiedy zostanie złamana. Co ciekawe, tę niedogodność sprytnie wykorzystała firma Transcend i sprzedaje pojemne, bo 64- i 128-gigabajtowekarty SD przeznaczone do konkretnych modeli Maców, które integrują się z obudową notebooków.
W tym miejscu można się zaśmiać… albo przeczytać kolejną informację. Te karty są wodo-, pyłoodporne i działają z szybkością zewnętrznych dysków podłączonych do komputera przez USB 3.0.
Dlatego raz jeszcze warto wspomnieć, że karta może być właściwie dowolna, byle szybka, jeśli chcielibyśmy zainstalować na niej np. kilkugigabajtową grę.
3. Pamięć USB
Mały a przy tym pojemny pendrive, który nie będzie wystawał zanadto poza obudowę notebooka, to kolejny sposób na rozbudowanie sprzętu z pozoru nierozbudowywalnego. Pamiętajmy, że poszukujemy pamięci, która będzie miała gabaryty zbliżone do odbiorników bezprzewodowych, jakie spotykamy w myszkach czy klawiaturach. Możemy zatem skorzystać z gotowych rozwiązań, takich jak SanDisk Ultra Fit czy Kingston DataTravel Micro, albo z małego czytnika kart microSD (Adata, GoodRAM). Tutaj karta microSD chowa się w przestrzeni, która jest złączem USB czytnika. W efekcie cały pendrive wystaje zaledwie 4-5 milimetry poza gniazdo USB.
4. Dysk zewnętrzny
Nie jest to rozwiązanie w stu procentach mobilne, bo niezbyt wygodnie korzysta się z notebooka trzymanego na kolanach z podłączonym dyskiem zewnętrznym. Za to na takim dysku możemy mieć zarówno 100 GB, jak i terabajt swoich danych. Jeśli do tego dysk zamknięty jest w obudowie połączonej z komputerem interfejsem USB 3.0, wówczas komunikacja okazuje się na tyle szybka, że możemy instalować na nim wymagające gry.
5. Porządki i nie tylko
Nawet gdy dysponuje się minimalnymi zasobami systemowymi, można znacząco je powiększyć i dokonać niemożliwego. Musimy tylko pamiętać o regularnych porządkach. Nie chodzi tutaj jedynie o pusty Kosz, ale też o regularne czyszczenie katalogów tymczasowych (Temp). Na koniec przypominamy, że aby karta SD czy pamięć USB były widziane jako zasób dysku systemowego C: (ważne przy instalacji oprogramowania), musimy je zainstalować w pustym folderze systemu plików NTFS z poziomu aplikacji “Zarządzanie dyskami”.