Dużo mówi się o “backdoor-ach”, czyli ukrytych wejściach w różnego typu programach czy sprzęcie elektronicznym, ale historie takie jak ta przypominają nam, że istnieje także “główne wejście”, które może być równie groźne dla bezpieczeństwa naszych danych – aktualizacje.
Cała ta historia zaczęła się właśnie od aktualizacji. Jeden z użytkowników tabletów Amazon Fire odkrył, że w jego urządzeniu nie ma już funkcji szyfrowania danych, choć była ona jeszcze dostępna przed aktualizacją. Co ważne, Amazon nie informował przed aktualizacją o tym, że będzie taką możliwość likwidował albo też nie w trakcie procesu aktualizacji nie padało żadne pytanie, czy użytkownik zgadza się na taką zmianę. Wszystko miało zostać załatwione po cichutku – może i kiedyś było szyfrowanie danych, ale teraz nie ma. A zresztą, kto by tam pamiętał…
Miało być po cichutku, ale – jak to w sieci bywa – zrobiła się z tego niezła burza. Amazon tłumaczył się wprawdzie, że usunięto tę funkcję, bo mało kto jej używał, ale to przecież argument w stylu likwidowania zamka szyfrowego w sejfie, bo rzadko do niego zaglądamy. Smaczku całej historii dodaje też fakt, że Amazon usunął szyfrowanie właśnie w czasie, w którym Apple toczy z rządem amerykańskim niezłą walkę o zachowanie podobnej funkcji w swoich urządzeniach. Ktoś tu po prostu “poszedł na współpracę”…
Pod wpływem krytyki Amazon obiecał, że kolejna aktualizacja oprogramowania przywróci szyfrowanie w tabletach Fire. Ale… czy ktoś jeszcze będzie w ogóle wierzył w jego skuteczność?