Pierwszy raz pisaliśmy o tej przeglądarce już w styczniu tego roku, bo wtedy ogłoszona została ogólna –niesamowita – koncepcja jej funkcjonowania. W największym skrócie: dostępna na wszystkie platformy (Windows, Mac, Linux, iOS, Android) przeglądarka Brave będzie miała wbudowany bardzo skuteczny system blokowania reklam. Nie ma w tym jeszcze nic szczególnego, natomiast wyjątkowe jest powiązanie tego blokowania z dwoma ciekawymi mechanizmami finansowymi.
Po pierwsze można będzie po prostu reklam nie oglądać, ale w takim razie korzystanie z przeglądarki będzie płatne. Ciekawsza jest jednak druga opcja, w której Brave zastępuje wyświetlane reklamy własnymi i dzieli się zyskami z ich wyświetlania w interesujący sposób. 55 procent trafia do sprzedawcy reklamy, zaś pozostałą kwotą dzieli się po równo Brave, partner dopasowujący treść reklam oraz osoba oglądająca reklamy.
Obecnie wiemy już nieco więcej o tym, jak będzie działać ten mechanizm. Po pierwsze, zyski dla oglądających strony z reklamami wypłacane będą w Bitcoinach, a zatem trzeba będzie posiadać portfel Brave Bitcoin. Po drugie, ustawieniem domyślnym będzie wspomaganie “zarobionymi” przez nas Bitcoinami jednego (lub wielu) ulubionych portali internetowych. Jeśli jednak będziemy chcieli zachować cyfrowe pieniądze dla siebie, trzeba będzie poddać się procedurze identyfikacji, obejmującej podanie numeru telefonu i adresu mailowego.
Czego jeszcze nie znamy? Konkretów. Nie wiemy ani tego, ile należałoby płacić za internet bez reklam, ani też tego, ile potencjalnie można zarobić. Zresztą czy ktoś w ogóle zdecyduje się na opcję bez reklam w sytuacji, w której inne przeglądarki (lub rozszerzenia do nich) oferują podobną funkcjonalność za darmo? Natomiast jeśli pomysł z dzieleniem się zyskami z reklam chwyci, może to naprawdę zmienić sposób funkcjonowania internetu.