Ciężko jest z pewnością, ale nie oznacza to, że jest to niemożliwe. Kilka potencjalnych sposobów wymieniłem w tym artykule, ale nie objął on jeszcze jednego, dość ciekawego rozwiązania. Rozwiązania, które bazuje tak naprawdę na “złamaniu” konstrukcji optycznej obiektywu i upodobnienia go tym samym do stosowanego chociażby w łodziach podwodnych peryskopu.
Tak daleko sięgać jednak nie będziemy. Wystarczy raczej wspomnieć, że podobne rozwiązanie wprowadziła do fotografii cyfrowej w 2002 roku firma Minolta. Pokazana wtedy Minolta X była czymś naprawdę absolutnie wyjątkowym! Później to rozwiązanie zostało jeszcze z powodzeniem zastosowane w kilku innych modelach Minolty, a po przejęciu jej działu fotograficznego przez firmę Sony – również w aparatach tego japońskiego producenta.
W ostatnich latach temat trochę ucichł (cóż, sprzedaż aparatów kompaktowych ogólnie przeżywa kryzys), ale wygląda na to, że rozwiązanie oparte na “łamanym” obiektywie może niebawem czekać huczny powrót. Wszystko za sprawą firmy Apple, która opatentowała łamany obiektyw z funkcją zoomu. I która – jak głoszą pogłoski – może go już całkiem niedługo wykorzystać w praktyce.
Chodzi podobno o model iPhone 7 Plus (który ma być na dodatek wyposażony w dwa obiektywy) lub też, według innych źródeł, o model iPhone 7 Pro. Cóż, w tym przypadku nazwa nie jest chyba najważniejsza, ale fakt, że Apple dość często wykorzystuje rozwiązania opracowane wcześniej przez innych producentów, ale dzięki potędze swojej marki i sprawnego marketingu czyni to wyjątkowo skutecznie. Jeśli za sprawą iPhone’a 7 Plus czy Pro zoom optyczny zagości już na dobre na rynku zwykłych, płaskich smartfonów, naprawdę nie będziemy narzekać.