Od redakcji – 2016/05

Konstanty Młynarczyk,Konstanty Młynarczyk, redaktor naczelny

Przez ostatnie tygodnie jedną z najczęściej relacjonowanych i najszerzej opisywanych spraw w branży IT był spór pomiędzy Apple’em a FBI dotyczący dostępu do pamięci pewnego iPhone’a. A przynajmniej amerykańska agencja rządowa chciała, żeby wydawało się, że tego właśnie dotyczy. Choć pewnie kojarzycie tę sprawę, na wszelki wypadek przypomnę ją pokrótce. 2 grudnia 2015 r. para zamachowców otworzyła ogień do zgromadzonych na świątecznym przyjęciu pracowników ośrodka pomocy społecznej, zabijając 14 z nich i raniąc kolejnych 20. Jednym z tropów podczas prowadzonego przez służby federalne śledztwa, mającego wykryć wszelkie powiązania terrorysty i być może zapobiec kolejnym podobnym aktom, jest należący do zamachowca iPhone. Śledczy twierdzą, że nie są w stanie uzyskać dostępu do znajdujących się w nim potencjalnie użytecznych informacji, ponieważ pamięć urządzenia jest zaszyfrowana za pomocą funkcji systemu operacyjnego iOS, a dostęp do niego zamyka sześciocyfrowy kod. Oczywiście FBI dysponuje komputerami o mocy obliczeniowej pozwalającej bez problemu (metodą brute force) złamać takie hasło, jednak nie są w stanie ich użyć – system ma zabezpieczenie usuwające całą zawartość pamięci po kilku nieudanych próbach odblokowania telefonu. W tej sytuacji amerykańska superpolicja poprosiła Apple o napisanie łatki, która pozwoliłaby usunąć to ograniczenie. Firma stanowczo odmówiła. Dlaczego?

Otóż takie narzędzie nie jest bronią precyzyjną, która zadziała wyłącznie w przypadku tego jednego iPhone’a, tylko uniwersalnym kluczem. Raz przekazany FBI dałby on tej służbie dostęp do każdego telefonu Apple na świecie. Co gorsza, nikt nie może zagwarantować, że ów klucz pozostałby tylko w rękach Federalnego Biura Śledczego: niemal na pewno dostałyby go inne służby specjalne USA, a potem – wskutek nieuchronnych wycieków – wpadłby w ręce także wywiadów i policji innych państw oraz… wszelkiej maści kryminalistów. Co ciekawe, zdaniem ekspertów w tym konkretnym przypadku FBI mogłoby użyć kilku innych sposobów celem uzyskania dostępu do potrzebnych im informacji. Fakt, że nawet nie próbują tego zrobić, może świadczyć o tym, iż specjalnie wybrali tę właśnie sprawę, żeby zdobyć “złoty klucz” do zaszyfrowanych telefonów. Przygotowali się doskonale: nikt nie ma wątpliwości, kto w tym zamachu był dobry, a kto zły; nikt też nie wątpi w potrzebę odkrycia wszelkich powiązań terrorysty, więc odmowę udostępnienia tylnego wejścia do pamięci zaszyfrowanego iPhone’a łatwo nagłośnić i zinterpretować jako stanięcie po stronie mordercy i wspieranie innych potencjalnych zamachowców. Chociaż wydaje się, że dla użytkowników telefonów innych marek ten spór nie jest tak istotny, w rzeczywistości Apple ustanawia właśnie precedens, który zadecyduje o postawie innych przedsiębiorstw technologicznych. Apple jest firmą, dla której – ze względu na niejednokrotnie okazywaną arogancję i butę – nie mam specjalnie ciepłych uczuć, ale tym razem z całego serca życzę jej powodzenia.
Więcej:bezcatnews