Co tu dużo mówić – na ten aparat wielu miłośników sprzętu fotograficznego japońskiej firmy czekało od lat. I w końcu jest – pierwsza pełnoklatkowa lustrzanka Pentaxa! A od dziś K-1 jest także oficjalnie wprowadzony na polski rynek, choć w sprzedaży pojawi się dopiero za kilka dni – w maju, w atrakcyjnej jak na ten segment cenie 8699 zł.
Aparat wyposażono w pozbawioną filtra AA matrycę CMOS (35,9×24 mm) o efektywnej rozdzielczości 36,4 mln pikseli oraz szereg zaawansowanych funkcji. Najciekawsza wydaje się przy tym udoskonalona 5-osiowa stabilizacja obrazu Shake Reduction, która nie tylko skutecznie zapobiega drganiom (potwierdziły to nasze wstępne testy), ale także pozwala na dodatkowe manewry takie jak Pixel Shift (mikroprzesunięcia sensora pozwalające zwiększyć rozdzielczość i jakość obrazu) lub Star Tracing (przydatne w astrofotografii).
Inną ciekawostką jest ruchomy, obracany w pionie i poziomie ekran LCD oraz… wbudowane oświetlenie samego aparatu (w wielu punktach), które usprawnia pracę w trudnych warunkach oświetleniowych. Natomiast dzięki zastosowaniu funkcji Crop aparat jest kompatybilny zarówno ze starszymi obiektywami analogowymi jak i tymi najnowszymi z bagnetem K.
Po konferencji mieliśmy okazję krótko pobawić się nowym aparatem i nasze pierwsze wrażenia są wyjątkowo pozytywne. Wspaniały, jasny, oparty na pryzmacie duży wizjer pokrywający niemal 100 procent kadru plus bardzo szybki i skuteczny autofokus (zwłaszcza z nowym obiektywem 28–105 mm), do tego czytelne menu (jak zwykle z miliardem ustawień, które zgłębiać należy z instrukcją w dłoni, by w zamian otrzymać aparat idealnie dopasowany do swoich wymagań) i bardzo, bardzo solidna budowa. Nieco obawialiśmy się tylko tego nowego ruchomego ekranu, ruchomego w sposób, w jaki nikt tego do tej pory nie zrealizował, ale… już się nie obawiamy. Mocowanie wydaje się bardzo solidne, zresztą… zobaczcie sami: