Na Daydream składać się będą 3 aspekty. Po pierwsze – smartfony. Tak, w dalszym ciągu Google stawia na połączenie gogli i telefonów obecnych w naszych domach. No, powiedzmy. Z Daydream nie zadziałają starsze modele smartfonów – nowa platforma zadziała tylko na słuchawkach z Androidem N, które będą posiadały potężne specyfikacje. Wszystko po to, byśmy mogli otrzymać jak najlepszą immersję. Podczas konferencji nie wymieniono modeli, ale pojawili się czołowi producenci – Samsung, HTC, Alcatel, LG, Huawei, Asus, ZTE i Xiaomi.
Po drugie – headset. Google postanowił tym razem samodzielnie nie tworzyć gogli. Zamiast ego zaprosił do współpracy innych producentów. Otrzymali oni konkretne wytyczne dotyczące jakości urządzenia, które ma być wygodne i proste w użyciu. Nie znamy też ceny produktu, zatem trudno nam powiedzieć, czy gogle będą konkurencją chociażby dla Samsunga Gear VR. Headset headsetem, ale Google słusznie zauważyło, że w aplikacjach i grach VR dużą rolę odgrywa sterowanie. Dlatego inżynierowie giganta stworzyli mały kontroler, przypominający płaskiego pilota. Oprócz dwóch przycisków znajdziemy tu touchpada oraz czujniki ruchu. W praktyce będzie to przypominało nieco kontroler PlayStation Move.
Po trzecie zaś – aplikacje. Daydream pozwoli użytkownikowi na odpalenie wybranych aplikacji z Androida N w trybie VR – znajdziemy tu YouTube, Street View, Zdjęcia Google czy Filmy w Google Play. By przełączać się między aplikacjami i grami nie trzeba będzie ściągać gogli – wszystkiego dokonamy z poziomu nowego interfejsu przypominającego minimalistyczny, kolorowy las. Oprócz oprogramowania od Google znajdziemy tu też apki od innych czołowych marek – Netflixa, HBO, Hulu, New York Times, Wall Street Journal. Nie zapominajmy też o grach, które tworzą już Ubisoft, Electronic Arts (Need for Speed: No limits), CCP (EVE Gunjack Next), Minority czy Climax.
Innymi słowy – gdy Daydream pojawi się tej jesieni (mówimy tu zarówno o smartfonach, jak i headsecie) będziemy mieli w czym wybierać.