“Udostępnianie materiałów w sieci oznacza zazwyczaj przełączanie się pomiędzy aplikacjami, kopiowanie i wklejanie linków (…) Konwersacje grupowe często zbaczają z tematu i gubią się pomiędzy niezliczoną ilością wątków, do których nie można wrócić za każdym razem, kiedy tego potrzebujemy” – tak napisał na blogu Google, dyrektor produktowy Google Spaces, Luke Wroblewski. I jest w tym sporo prawdy.
Liczba obecnie dostępnych komunikatorów, sieciowych i mobilnych, czy miejsc, w których możemy wymieniać się wartościowymi albo bezwartościowymi treściami jest naprawdę imponująca. Snapchat, WhatsApp, Facebook, Instagram, YouTube, Telegram i tak dalej. I tak jak pisze Wróblewski, bardzo często przełączamy się pomiędzy tymi aplikacjami. A w Spaces nie będziemy musieli.
I Google na tym pomyśle opiera właśnie swoje Spaces. Działa to tak: zakładamy, bądź dołączamy (po otrzymaniu linka/zaproszenia od znajomego) do wybranej grupy, gdzie my lub inni ludzie należący do tej samej grupy możemy udostępniać tam treści z Sieci. I zanim zapytacie “no i?”, dopowiadamy, że nowością w Spaces jest to, że sprawdzenie udostępnionego przez kogoś materiału nie wiąże się w żaden sposób z wychodzeniem z aplikacji. Podczas oglądania na przykład udostępnionego na YouTube filmu, możemy z naszą grupą prowadzić konwersację na żywo.
Czy ta funkcja jest na tyle dużym “efektem wow”, żeby przyciągnąć do Spaces użytkowników konkurencyjnych rozwiązań? Nie nam to oceniać. Kolejne udogodnienie może być zresztą o wiele ważniejsze. Materiały, rozmowy, zdjęcia, dosłownie wszystko publikowane w naszej grupie będzie indeksowane przez wewnętrzną wyszukiwarkę, dzięki której dowolną konwersację, czy materiał będziemy w stanie odnaleźć po wpisaniu odpowiednich słów kluczowych.
Google Spaces ma na pewno potencjał, jeśli chodzi o zastosowania zawodowe, jak i rozrywkowe. Jednak to, czy zdobędzie odpowiednio dużą popularność, żeby stać się regularnie rozwijanym produktem Google’a, zależy w dużej mierze od przyjęcia tej usługi przez jej użytkowników. A ci dopiero zaczęli jej używać. Miejmy nadzieję, że nie Spaces nie skończy, tak jak Google Wave.
Zastanawiamy się też, czy Google nie chwyta się zbyt wielu rzeczy na raz. Kilka dni temu komunikator pojawił się też na YouTube. Aplikację Google Spaces na system Android pobierzecie stąd.