Ale kto wie, być może w tym tunelu pojawia się jakieś światełko, za sprawą pociągu nadjeżdżającego z Dalekiego Wschodu. Chińscy użytkownicy zaczęli masowo krytykować Microsoft za ten sposób dość brutalnego nakłaniania do aktualizacji systemu, a jeśli łączą się słowa “Chiny” i “masowo”, to problem naprawdę robi się poważny. Wiecie na przykład, ile komentarzy zgromadził wpis na Weibo, dotyczący właśnie aktualizacji do Windows 10 (a i tak te dane są już pewnie nieaktualne)? 1,2 miliona.
I pojawiają się w tym komentarzach naprawdę ciekawe historie, jak na przykład pana Yang Shuo, który z powodu rozpoczęcia się aktualizacji systemu w jego służbowym komputerze musiał odwołać spotkanie biznesowe i nie podpisał umowy wartej około 3 miliony juanów (niemal pół miliona dolarów). Zaskoczenie było spore: pan Shuo sądził po prostu, że zamknął pewne okno, a tymczasem zgodził się na aktualizację systemu na swoim komputerze, jak raz w terminie spotkania.
Mało tego, sposób, w jaki Microsoft nakłania do aktualizacji systemu do Windows 10, został dziś skrytykowany przez oficjalną chińską agencję informacyjną Xinhua. Padają tam poważne oskarżenia o wykorzystywanie pozycji monopolisty oraz złamanie zasad fair play. O całej sprawie donosi też dzisiaj agencja Reuters, skarżąc się przy tym, że przedstawiciele firmy Microsoft przestali odbierać od niej telefony i nie odpowiadają na maile.
I jeszcze jedno, strona Microsoftu, do której odwoływaliśmy się we wczorajszym artykule, a na której Microsoft wprost przyznawał się m.in. do tego, w jaki sposób działa “X” w prawym górnym rogu okienka nakłaniającego do aktualizacji (aplikacja Get Windows 10), aktualnie została wyłączona. Nie wiadomo oczywiście, co to dokładnie oznacza, ale z dużym prawdopodobieństwem może oznaczać zmiany. Kto wie, może nawet na lepsze.