Niezależnie od tego, jaki instrument zostanie wykorzystany –
a rząd tego nie precyzuje
– blokowanie i filtrowanie treści w Internecie obarczone jest dużym błędem. W rezultacie użytkownicy mogą utracić dostęp do legalnych treści, a raz stworzona infrastruktura do blokowania sieci może posłużyć do cenzurowania nie tylko stron z hazardem, a wszystkich treści, które w danym momencie okażą się niewygodne.
Jeśli państwo chce skutecznie walczyć z nielegalnymi treściami, trzeba je usuwać, a nie blokować — komentuje Jędrzej Niklas, ekspert Fundacji Panoptykon. –
To rozwiązanie jest trudniejsze, bo wymaga współpracy z zagranicznymi podmiotami, ale sprawdza się w praktyce np. w walce z obrazami seksualnego wykorzystywania dzieci
.
Nowelizacja ustawy hazardowej zawierająca pomysł blokowania sieci
przygotowywana jest bez oficjalnych konsultacji, chociaż resort finansów informuje zainteresowanych, że przyjmie ich opinie. Chociaż nie ma to wiele wspólnego z przejrzystym procesem legislacyjnym, Fundacja Panoptykon skorzystała z tej możliwości i zachęca do tego wszystkich zainteresowanych.
W naszym stanowisku podkreślamy zagrożenia dla praw podstawowych. Blokowanie zagraża wolności słowa, bo dostęp do stron niezwiązanych z hazardem także może być utrudniony. Ale obawiamy się też dalszego ograniczenia prywatności użytkowników Internetu, jeśli operatorzy będą zmuszeni do gromadzenia informacji o ich aktywności w sieci, po to, żeby udowodnić ministerstwu, że skutecznie realizują obowiązek blokowania niedozwolonych treści
, wyjaśnia Jędrzej Niklas.
Raz stworzona infrastruktura może zostać wykorzystana do blokowania dowolnych treści. Nawet jeśli obecny rząd obieca, że nie zamierza nadużywać tego mechanizmu, czy może zagwarantować, że nie zrobi tego kolejny?