Korpus aparatu, rozmieszczenie pokręteł – to wszystko wygląda podobnie w obu modelach: XT-1 i zastępującym go Fujifilm X-T2. Ale pozory mylą, bo nowszy model to zupełnie nowa konstrukcja, w której poprawiono mnóstwo najważniejszych, kluczowych dla fotografa elementów.
Zacznijmy od środka: nowa matryca X-Trans CMOS III o rozdzielczości 24 milionów pikseli dba o jeszcze wyższą jakość zdjęć. Umieszczona przed migawką matryca oferuje teraz najkrótszy czas naświetlania 1/8000 s (a z migawką elektroniczną możliwe jest nawet 1/32000 s).
Znacząco poprawił się także układ ustawiania ostrości. Po pierwsze i najważniejsze: działa po prostu szybciej, sprawniej, wydajniej. I nie ma się co dziwić, skoro aparat wyposażony jest w 325 punktów ustawiania ostrości, w tym 169 wykorzystujących technologię detekcji fazowej, pokrywających większą część kadru niż w X-T1. To szybkość na najwyższym poziomie, porównywalna do zawodowych lustrzanek dla fotoreporterów. Co istotne, na tylnej ściance pojawił się dżojstik służący do wyboru punktu ustawiania ostrości (w X-T1 było to nieco bardziej skomplikowane).
Poprawione zostały także kwestie wyświetlania obrazu przy kadrowaniu. Udoskonalony wizjer elektroniczny (2,36 mln pikseli, OLED) ma teraz krótszy czas reakcji (odświeżanie co 0,005 s) i wyświetla obraz jaśniejszy i bardziej pozbawiony szumów. Oferuje też znacznie krótsze okresy wyciemnienia podczas wykonywania zdjęć seryjnych (nawet 8 kl./s). Najciekawszy jest jednak nowy ekran LCD (3 cale, 1,04 mln pikseli), który można odchylić nie tylko do góry i do dołu, ale także… w bok.
Jak na współczesny aparat przystało, Fujifilm X-T2 oferuje nagrywanie materiału wideo w rozdzielczości 4K (30 kl./s, do 10 minut lub 30 minut z gripem), oferując także wyprowadzenie sygnału w wersji zachowującej profil F-Log na zewnętrzne urządzenia nagrywające (przez HDMI). Filmy Full HD mogą być natomiast rejestrowane w 60 kl./s. Do normalnego zapisu zdjęć i filmów służą natomiast dwa sloty kart pamięci SD, oba obsługujące nawet najnowsze, najszybsze standardy kart. Złącze USB 3.0 czy moduł WI-Fi to w takim kontekście “oczywista oczywistość”.
Warto wspomnieć o akcesoriach. Po pierwsze, wraz z aparatem debiutuje oficjalnie lampa EF-X500, pozwalająca m.in. na fotografowanie z ultrakrótkimi czasami migawki czy zbudowanie całego przenośnego studio, składającego się z kilku lamp. Bardzo ciekawy jest także nowy Power Booster Grip VPB-XT2, w którym mieszczą się aż dwa dodatkowe akumulatory (czyli łącznie z tym w aparacie są aż trzy), co przekłada się na możliwość wykonania za jednym razem ponad 1000 zdjęć. Nie tylko pomaga on w fotografowaniu przy kadrach pionowych (dubluje wiele przycisków), ale także poprawia wiele parametrów aparatu, takich jak częstotliwość wykonywania zdjęć seryjnych (nawet do 11 kl./s). Oferuje też dodatkowe wyjście słuchawkowe, przydatne podczas nagrań wideo.
Aparat debiutuje w cenie 1600 dolarów za sam korpus .
A my przygotowujemy już nasze pierwsze wrażenia z jego użytkowania: